niedziela, 30 czerwca 2013

Dzień spodziewanych i "nie" wrażeń


W Fiscardo cumujemy i zamierzamy tu być dwie noce albowiem chcemy jak poprzedniego roku objeździć fantastyczną Kefalonię. Rano wynajmujemy skutery i samochód. Już po 10 min super nastroje zostają poważnie przystopowane. Na ostrym zakręcie tracę przyczepność. Wykonując ślizg na prawym boku ( zupełnie jak w " Mission Impossible") wpadam pod koła autokaru. W ciągu paru sekund najpierw przed oczami ukazuje mi się całe życie, po czym pojawia się myśl w ilu miejscach będę połamana. Kierowca wykazuje się refleksem i błyskawicznie zatrzymuje pojazd (mało mu oczy nie wypadły ze zdumienia). Henryk jadący za mną blokuje swoim skuterem ruch i zbiera mnie z asfaltu. O dziwo daję radę stać o własnych siłach (z autobusu słychać okrzyki radości), ale łokieć i kolano mam nieźle pokiereszowane. Mój skuter nie zostaje uszkodzony więc mimo sprzeciwów załogi decyduję się na dalszą, samodzielną jazdę. Poddaję się jednak po krótkim czasie gdyż jestem kompletnie roztrzęsiona. W najbliższej tawernie Marzena obmywa mi rany, tutaj zoztawiam mój wehikuł i dalej kontynuuję jazdę jako pasażer.
Kefalonia kolejny raz pokazuje nam swoje piękno z jej niezwykłymi plażami pod urwiskami, ruinami i niezwykłymi grotami.
Pełni rozmaitych wrażeń (szczególnie ja) wracamy wieczorem głodni do Fiscardo. Tutaj po przepysznej kolacji udajemy się do znanego nam baru gdzie wino do kolacji i ouzo w barze pomaga nam świetnie balować..
Niestety ranek, kiedy adrenlina przestaje działać, obnaża więcej uszkodzeń mojej skromnej osoby. Ale to absolutnie nie zwolni mojej gonitwy za tym cudnym światem!

















piątek, 28 czerwca 2013

Cudowne nieznane


Dziś wstajemy wcześnie rano (jak na naszą załogę) aby odwiedzić najsłynniejszy wrak w Grecji. W Zatoce Wraku jesteśmy pierwsi gdzie nasze oszołomienie sięga zenitu. Ukazuje nam się malownicza zatoka z jej wrakiem, na środku niewielkiej plaży. Oglądamy byłą jednostkę pływającą i po pół godzinie uciekamy na łódkę bo zaczynają przypływać hordy turystów na różnej maści motorówkach.
Niespiesznie dopływamy do Blue Caves gdzie pontonem zwiedzamy słynne groty. Nie rozumiem dlaczego zrobiono wokół nich taką sensację. Poprzedniego dnia widzieliśmy znacznie piękniejsze, a nie są opisywane w żadnych przewodnikach.
Wiatr się wzmaga dając nam znak do opuszczenia Zakynthos. Obieramy kurs na Kefaolnię.
Zaliczamy dzień wspaniałej żeglarskiej pogody z wiatrem i falami. Niestety część załogi zostawia swój posiłek za burtą (straty muszą być).
Przed wieczorem docieramy do królowej wysp na Morzu Jońskim-Kefalonię. I tu będzie raj dla lubiących zwiedzać...











środa, 26 czerwca 2013

Wyspa Zakynthos- wielkie odkrycie


Rano opuszczamy port i płyniemy na Płd-Wsch penetrując zatoczki wyspy, w których z wielką przyjemnością kąpiemy się. Ukształtowanie brzegów Zakynthos jest fantastyczne i nie możemy się nadziwić jak mogło się nie podobać Niemcom, którzy obok nas cumowali poprzedniego dnia.
Mamy niebywałe szczęście gdyż jest słaby wiatr, dzięki któremu możemy dokładnie pontonem i snurkując eksplorować linię brzegową z grotami i małymi plażami. Przy większym wietrze wyspa staje się bardzo nieprzyjazna dla żeglarzy i jest tu bardzo mało miejsc do zakotwiczenia.
Pod wieczór kapitan wyszukuje bezpieczne miejsce na nocleg. Trafiamy do zapomnianej przez cały świat zatoczki Porto Vromi. Stoją tu tylko łódki rybaków i nie ma miejsca dla nas. Widząc nasz problem miejscowi zrywają się z ław ( z tawerny zrobionej ze starej przyczepy i trzciny) i opuszczają swoje piwa aby nam pomóc. Łódeczki zostają błyskawicznie rozsunięte, otrzymujemy jeden prywatny mooring i powolutku wciskamy się aby zacumować. W podziękowaniu idziemy na kolację do Greków, a nasz kapitan stawia rybakom ouzo. Jesteśmy tylko my i rybacy, którzy zaczynają wracać do domów.
Nad zatoczką pojawia się księżyc a woda mieni się tysiącem diamentów. Wieczór jest magiczny....













poniedziałek, 24 czerwca 2013

Zakynthos- miasto roztańczonych kolorów


Wczoraj wylądowaliśmy w Zakynthos aby odebrać naszą koleżankę.
Można tu pobuszować po wszelkiego rodzaju sklepach, a wieczorem poszaleć w pubach i na dyskotekach.
Załoga zalicza knajpkę z ukochnym gyrosem i ciemnym gorzkim piwem Fix. Proste żarcie jak zawsze wzbudza zachwyt.
Na wzgórzu znajdują się ruiny zamku, skąd rozciąga się wspaniały widok.
Nie wiem jak można spędzać wakacje w takim mieście, ale każdy jest inny i tyle.
My mieliśmy szczęście bo Zakinthos miało swoje święto, na które zostali zaproszeni przedstawiciele zaprzyjażnionych miast z całej Europy. Po południu oglądaliśmy wspaniałą paradę, a wieczorem na rynku odbył się pokaz tańców ludowych różnych krajów.
O północy świętowanie zakończyło się tańcem z pochodniami. Część załogi oddaliła się na łódkę złożyć swoje ciała, a reszta odwiedziła parę klubów.
Fajna jest ta gonitwa...



















piątek, 21 czerwca 2013

Słoneczne chwile


Na Meganissi w Spartochori spotykamy naszych wieloletnich przyjaciół na ich nowym,ślicznym jachcie.
Wieczorem obżeramy się w Porto Spila, a rano w złotych promieniach oglądamy panoramę z położonego wyżej miasteczka, po którym włóczymy się dłuższą chwilę.
Wypływamy po południu kiedy zaczyna wiać. Po drodze zatrzymujemy się w zatoczkach na kompiółki. Niemiłym zaskoczeniem są meduzy z półtorametrowymi, cieniutkimi jak niteczki parzydełkami. Te mało widoczne niteczki są bardzo dotkliwe przy zderzeniu z pływakami. Osoby snurkujące , w maskach, muszą "patrolować" okoliczną wodę aby wszyscy uniknęli spotkania 3 stopnia z tymi potworami.
Przed wieczorem wiatr się wzmaga i aż nie chce nam się zapływać do zatłoczonego Kioni na Itace. No cóż, jutro też jest dzień i mamy co gonić,jak zawsze, w Grecji, zresztą...











środa, 19 czerwca 2013

Kastos- po prostu relaks


Wyspa Kastos wita nas niesamowitymi formacjami skalnymi. Każdy z nas ma inne skojarzenia z tym widokiem. Magdzie przypominają złożone tektury na makulaturę, a mnie ulożony stos naleśników ( i co na to psycholog). Spędzamy tu fantastyczny dzień. Zwiedzamy część lądową. Pływamy na pontonie penetrując okoliczne, niesamowite groty, Snurkując odkrywamy podwodne wąwozy i powykręcane skały. Miejsce jest niesamowite.
W tym roku mamy na pokładzie kolejną osobę, którą trzeba będzie oswoić z wodą i zmienić w prawdziwą fokę. Dzisiaj udało nam się Marzenę wsadzić na koło w płetwach. Początkowo była w lekkiej panice, ale po kilkunastu minutach, bez asysty zasuwała po zatoczce. Jutro przyjdzie pora na odebranie kółka. Nikomu na naszych rejsach nie jest lekko....















wtorek, 18 czerwca 2013

A to dopiero początek!


Ranek (czytaj ok. 11) obudził nas słońcem. Rozleniwieni niespiesznie odbyliśmy higieniczne zabiegi i zrobiliśmy zaprowiantowanie na łódkę. W sklepie właściciel cały czas częstował nas ouzo i zakupy minęły nam błyskawicznie!
Oczywiście po zaliczeniu wspaniałej mrożonej kawy rozpoczęliśmy nasz rejs. Tradycyjnie wyjazd zapoczątkowaliśmy szampanem, którym podzieliliśmy się z Neptunem.
Po południu zacumowaliśmy przy najsmutniejszej w Grecji wyspie Scorpios należącej do słynnej rodziny Onassis. Jak zawsze jest pilnie strzeżona i nie zaprasza żeglarzy do siebie. Zamknięci na niej ludzie siedzą w samotności na własne życzenie. Zapewne są zajęci pasjonującym zajęciem jakim jest liczenie pieniędzy.
Cumujemy w ładnej zatoczce i snurkujemy do wieczora. Udaje mi się zrobić kilka podwodnych zdjęć. Oczywiście życie podwodne w Morzu Jońskim nie jest tak bogte jak w Egipcie.
Wieczór spędziliśmy przy świecach i przepysznej musace podarowanej nam przez greckich przyjaciół. Początek greckiej gonitwy był super!