poniedziałek, 28 grudnia 2015

Znów w drogę!


Po dwóch  tygodniach (pełnych niespodzianek) spędzonych z rodzinką czas się ruszyć zobaczyć daleki świat. 
 Po świątecznej atmosferze trzeba było się zmusić do pakowania.
Przez ok dziesięć lat spędzaliśmy noc sylwestrową w polskich górach, bawiąc się na świeżym powietrzu. W tym roku zdradziliśmy polskie góry. Jeżeli ktoś sądzi, że zamierzamy ubrać się w wieczorowe stroje i ruszyć na bal sylwestrowy to jest w błędzie! 
Po kilkuletniej nieobecności na Karaibach postanowiliśmy ponownie tutaj zawitać. 
Kilkanaście godzin w podróży jak zawsze było trochę męczące. Wylądowaliśmy w Fort de France.
 Martynika przywitała nas pięknymi krajobrazami i oczekiwanym ciepłem. Uwielbiam gonić ten świat!

sobota, 26 grudnia 2015

Gonić świat w święta?


Wigilia jest dla mnie najcudowniejszym świętem w roku. 
                                  
Wigilijna atmosfera zawsze mnie wzrusza. Natomiast przygotowania do niej są prawdziwym wyzwaniem. W Polsce wielkie obżarstwo towarzyszy Wigilii i dwum dniom Świąt Bożego Narodzenia. My ten czas zawsze spędzamy z liczną rodziną, ale trzydniowemu siedzeniu przy stole mówimy nie! 
Dziś, jak każdego roku, bierzemy kije i idziemy na trekking.
 Pogoda ma charakter Świąt Wielkanocnych. Wieje ciepły wiatr. Łazikujemy brzegiem Wisły, która przypomina wielkością Pilicę. Bobry pracują tu pełną parą.
Usiłujemy zmęczyć naszego psa. 

Okazuje się, jak zawsze, że sunia ma niespożyte siły i to  my padamy.
Wracamy zadowoleni do domu. Mijamy sąsiadów idących z siatami wypełnionymi jedzeniem. No cóż, każdy może gonić świat na swój sposób...

środa, 23 grudnia 2015

Pierniczenie


Kolejny rok odbyło się nasze przedświąteczne pierniczenie. Tym razem chęć towarzyszenia wyrazili również nasi mężowie. W spotkaniu uczestniczyły dwa pokolenia (12 osób!).

I pies ( owczarek kaukaski o wdzięcznym imieniu: Pimpek), który miał nas absolutnie gdzieś...
Panowie, którzy byli pierwszy raz, okazywali lekkie przerażenie początkowym rozgardiaszem i brakiem jakiejkolwiek logistyki w naszych poczynaniach.
 Jak co roku po godzinie wszystko się ułożyło ( niewątpliwie pomocne zawsze jest dobre wino przy tej wymagającej pracy).
Jedni pracowali czynnie, inni wspomagali równie pracowicie.

Jak każdego roku ilość pierniczków była w przesadnej ilości. Efekt był oczywiście fantastyczny.

Gonienie świata nawet w kuchni może być oszałamiające! Wszystko zależy od nas!

wtorek, 22 grudnia 2015

Jak było na Kostaryce? Zarąbiście! (Kostaryka)


Na tym wyjeździe nie miałam czasu ( i ochoty też...) leżeć całymi dniami na leżaku.
W części lądowej upodliliśmy swoje ciała na trekkingu, raftingu, canoyningu i zeep linach. 



                   

W części nurkowej upodliliśmy swoje ciała przesiadując pod wodą kilka razy dziennie i obżerając się " po kokardę" niesamowitym jedzeniem. 

Przez cały pobyt towarzyszyły nam niesamowite widoki nad i pod wodą.






Reasumując: było faaaaaantastycznie!!! 

czwartek, 17 grudnia 2015

Manuelita-rafa z której nie chce się wracać. (Kostaryka Cocos Island)



W ciągu tygodnia spędzonego na rafach wokół Coco Island zobaczyliśmy niezliczone rzesze cudownych zwierząt.
                                             Fot. H. Skuryat
 Mieliśmy oczywiście swoje ulubione miejsca.
Jednym z takich miejsc była Manuelita. Tutaj zawsze napotykaliśmy rekiny rafowe, młoty, galapagoskie, a nawet tygrysie. 
                                            Fot. T. Majewski
Na ostatnim nurkowaniu rafa pożegnała nas cudownym tańcem z parą orleni. Większy osobnik kręcił się wokół nas przez ok 20 min na głębokości 20 m.
                                                Fot. H. Skuryat
 Podobnie jak przy spotkaniu z rekinem wielorybim, kilka dni wcześniej płakałam ze wzruszenia. Co prawda żeby zrobić kilka filmików i zdjęć tego, z gracją poruszającego się, zwierzęcia musieliśmy nieźle napracować się płetwami. 
Żal było opuszczać wielki błękit. 
                         
No cóż, trzeba będzie poczekać trochę na następne spotkanie pod wodą......

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Cocos Island. ( Kostaryka)


Po pięciu dniach spędzonych pod wodą i na pokładzie Wind Dancer zawieziono nas na kilka chwil na ląd. 
Tutaj zobaczyliśmy jak żyją rangersi. 
Przy okazji mieliśmy kilka minut wi-fi! 
 Nurkowania z hakami wokół wyspy są absolutnie zabronione. Można za to nurkować w rękawicach. (Nie bardzo rozumiem ten zakaz. Przy silnych prądach, które tu występują, moim zdaniem, umiejętnie wczepiony hak czyni mniej szkody niż czepiający się rękami na oślep nurek). Mimo oczywistego zakazu nie wszyscy go przestrzegają i strażnicy często rekwirują haki. 
Mają dla nich przeznaczoną wiatę, pod którą są składowane w workach. 
W obejściu strażników panuje lekki rozgardiasz. Pilnując porządku i przestrzegania przepisów powinni trochę ogarnąć swój bałagan..
 Wyspa jest rajem dla zwierząt. Zieleń ma tu wszystkie odcienie.
Z urwistych zboczy spadają liczne wodospady. 
Zauroczył nas most na rzece wykonany ze znalezionych sieci i różnych innych dziwnych znalezisk.

                               
Na jednym z drzew była zawieszona lina, z której nasza ekipa skakała do rzeki. Niektórzy wykazali się nieprawdopodobnymi zdolnościami akrobatycznymi. 
Niestety nie mogliśmy zabawić tu dłużej bo czekał nas następny nurek!

środa, 9 grudnia 2015

Igraszki nocne ( Kostaryka- Cocos Island)



Nurkowania nocne wokół Cocos Island są niesamowite!!! 
Przy pierwszym zanurzeniu byliśmy w autentycznym szoku! Rekiny rafowe były wszędzie.
                            
                                  Fot. Henadzi Skuryat
                    
 Na głębokości ok 12m obijały się o wszystko co napotkały na drodze, w tym oczywiście o nas. Nie mam pojęcia ile ich było bo nie byliśmy w stanie zliczyć tego mrowia kręcącego się wokół nas. 
                                       Fot. T. Majewski

O zobaczeniu życia nocnego innych zwierząt mogliśmy zapomnieć. Każdy kto żyw chował się w skały i rafy. Kto zignorował czas nocny i wychylił choćby czubek głowy zostawał błyskawicznie rozszarpany przez szalejące rekiny. 
Nadymki przerażone siedziały skulone przy dnie. 
                                        Fot. T. Majewski

Większe osobniki ich nie ruszały. Młode natomiast niekiedy brały w paszczę i natychmiast wypluwały. Nadymka wypadała koziołkując i błyskawicznie chowała się "za węgłem". Nawet jeśli się nie jest przysmakiem rekinów to żadna przyjemność znajdować się co chwila w paszczy pełnej zębów i z impetem zostać wypluwanym na zewnątrz! 
Po kilkunastu minutach oswoiliśmy się z niezliczoną ilością szarżujących rekinów.
Jednak kiedy w pobliżu zobaczyliśmy, kręcącego się, rekina galapogoskiego adrenalina skoczyła nam na maksa! Ostatnie minuty nurkowania były jeszcze bardziej ekscytujące, a myślałam chwilkę wcześniej, że to niemożliwe!

wtorek, 8 grudnia 2015

Tańczący z rekinem wielorybim. (Nurkowanie- Cocos Island-Kostaryka)


Wszystkie nurkowania wokół Cocos Island są wspaniałe.
                            Fot. T. Majewski
Tym razem przypływamy na Alçion. Nurkowanie prowadzi sam kapitan Mauricio.  Uprzedzeni o silnym prądzie schodzimy przy linie na 30m. Tutaj wita nas piękny żółw. 
                                                Fot. T. Majewski
Następne 20 minut pływamy wśród rekinów rafowych, które są tu absolutną codziennością. 
Niespiesznie włóczymy wśród kolorowych rybek i powolutku wypłycamy. 
Dwie osoby, które płyną przed nami, spoglądają w naszym kierunku. Ich oczy stają się wielkości spodków z zachwytu. Na szczęście to nie my jesteśmy przyczyną ich wielkich oczu.
Okazuje się, że ponad naszymi głowami, niczym sterowiec, płynie rekin wielorybi!!!!!
W jednej sekundzie wszyscy oszaleli ze szczęścia! 
Każdy, czym miał, fotografował lub filmował przecudnej urody zwierzę.  Będąc młodym osobnikiem, ok siedmiometrowy olbrzym był nami bardzo zainteresowany. Krążył między nami przez 20 minut na głębokości 20-25m.
Nie mogliśmy uwierzyć w to co się z nami działo! 
Niestety każde nurkowanie ma nieubłagany koniec. 
Ostatnie na przystanku bezpieczeństwa jesteśmy we trzy, a wokół nas błękit wody rozświetlony promieniami słońca. Nad nami widzimy płetwy ptaków siedzących na wodzie. Są wyraźnie zdziwione widząc nas pod wodą. Wkładają łebki do wody i z niedowierzaniem patrzą na nas.
Pękamy ze śmiechu. Tego nurka będziemy długo pamiętać...