środa, 25 lipca 2018

Nasze chwile

Wolne chwile spęamy jak chcemy. Wypadało by powiedzieć, że nie zamierzam krytykować niektórych form spędza cudzego wolnego czasu, a ja zamierzam! W Polsce mamy krótkie lato i niektóre aktywności,  albo ich brak (np oglądanie przedmiotu, który nazywamy telewizorem) możemy przełożyć na inne pory roku!
Uwielbiam dalekie podróże, ale te bliskie są również fantastyczne, szczególnie tego lata, kiedy słońce bardzo często gości na polskim niebie. ! Lepiej jest leżeć w pobliskim parku na kocyku niż na kanapie! Spotykajmy się z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi. Wykorzystujmy dobry czas, a nie marnujmy go! Nie liczmy na to, że los zwróci nam utracone chwile..

poniedziałek, 16 lipca 2018

Niezłomnie niezmordowani....

Weekend w Polsce pogodowo nas nie rozpieścił. Zorganizowaliśmy w sobotę wieczór gitarowy na działce. Przyjechali tylko twardziele, bo reszta okopała się w ciepłych pieleszach.
Wieczorem z powodu zimnego wiatru i ulewnego deszczu o ognisku mogliśmy zapomnieć. Przeciwności losu nas nie załamały i śpiewaliśmy przy gitarach, bębenkach i grzechotkach do 2 w nocy.
Rano obudził nas, wściekle dębiący o dach deszcz. Ok południa jeden kolega wymiękł i pojechał do Warszawy. Kwadrans po jego wyjeździe  chmury się rozstąpiły i wyszło słońce.  Błyskawicznie się zgarnęliśmy i poszliśmy na trekking. To była super decyzja. Towarzyszyło nam słońce i żywy kolor zieleni. Wszyscy łącznie z psem byliśmy przeszczęśliwi. Do domu wróciliśmy tuż przed 17. Kiedy wchodziliśmy na posesję usłyszeliśmy zbliżającą się burzę. Po kilku minutach rozpoczęła się potężna ulewa. Obfity obiad zjedliśmy oglądając mecz finałowy Francja-Chorwacja.
Jak zawsze okazało się, że determinacja się opłaca. Dzięki niej mieliśmy wspaniały weekend. Jestem z nas dumna!!

piątek, 13 lipca 2018

Nasza Grecja

Dwutygodniowe włóczenie się po Morzu Jońskim było fantastyczne. Niespieszne życie na jachcie pozwoliło nam na trochę zostawić troski poza nami.
Powróciliśmy do Lefkady w świetnych nastrojach. Zakończyliśmy rejs kolacją w rybnej tawernie. Polecam ją gorąco. Jest to skromna knajpka z fantastycznym i przyzwoitymi cenami. Przyszedł czas rozstać się z załogą. Na szczęście część z nas jeszcze mogła trochę czsu spędzić w tym niezwykłym kraju. Odwiedziliśmy greckich przyjaciół na Eginie. Tutaj zaznaliśmy prawdziwej, greckiej gościnności.  Trzeba przyznać, że nasze nacje mają wiele wspólnego.
Już się cieszę na następny pobyt w Grecji...








środa, 11 lipca 2018

Zatoczka Ciasteczkowych Skał (Wyspa Kastos-Grecja)

Wreszcie dotarliśmy do naszej ukochanej zatoczki w południowo-wschodniej części wyspy Kastos.
Kilka lat temu, widząc formacje skalne na brzegu, nazwaliśmy ją Zatoką Ciasteczkowych Skał. Jest tutaj miejsce tylko dla jednego jachtu. Zacumowana "Evita" prezentuje się wspaniale w promieniach popołudniowego słońca. Część załogi decyduje się na niedługi trekking. Tym razem marsz jest prawdziwą przyjemnością.  Biegnąca, wzdłuż wybrzeża, żwirowa droga jest w cieniu. Nie jestem w stanie dotrzymać kroku reszcie grupie. Co parę chwil ukazują się niesamowite widoki. Widząc te cuda przystaję co chwila, robię zdjęcia lub siadam na skałach i nic nie robię..
W oddali widzę miasteczko Kastos. Moja grupa pewnie zasiadła w kafejce i pije cafe frappe. A ja, siedząc na kamieniu, podziwiam piękną panoramę.
Po powrocie na łódkę, snurkując, podziwiamy podwodny świat. Zatoczka Ciasteczkowych Skał pod wodą też jezt piękna.
Jesteśmy zwyczajnie w raju...

niedziela, 8 lipca 2018

Morderczy trekking na Itace. (Grecja)

Po południu zacumowaliśmy w uroczej zatoczce na Itace. Część załogi wybrała się na trekking w góry. Zwieńczeniem marszruty miała być kaplica wykuta w skale. Pierwsze kilkanaście minut pokazało nam, że lekko nie będzie.. O jakiejkolwiek ścieżce mogliśmy zapomnieć. Wspinaliśmy się po skałach, przedzieraliśmy przez kłujące krzaki, w których żyły dziesiątki ogromnych pająków lub maszerowaliśmy, niekończącym się gołoborzem ryzykując zwichnięciem kostek. Piękne widoki, jakie widzieliśmy walcząc o życie, w minimalnym stopniu rekompensowały nasze męki. Im byliśmy wyżej, tym bardziej przyroda stawała się mniej przyjazna. Po dwóch godzinach dopełzliśmy do miejsca gdzie powinna być kapliczka. Gęstwina kłujących krzewów i ostre skały dzielnie broniły do niej dostępu. Jedyne dojście znajdowało się z drugiej strony góry. Aby znaleźć się na tej ścieżce musielibyśmy opłynąć wyspę.
Pokonani przez przyrodę rozpoczęliśmy powrót. Zejście po ruchomych kamieniach było jeszcze bardziej ryzykowne. Wreszcie zobaczyliśmy łódkę i czekający na nas ponton na brzegu. Zmęczeni i oblepieni pajęczynami ochoczo wskoczyliśmy do pontonu. Kolację pochłonęliśmy błyskawicznie! W sercach pozostał żal, że wróciliśmy "na tarczy".

Urokliwa Kefalonia (Grecja)

W Sami wynajmujemy 2 samochody i ruszamy na objazd Kefaloni.
W samo południe odwiedzamy Melissani Lake. Jest to grota z zawalonym sufitem, w której znajduje się jezioro. W jeziorze miesza się słona woda ze słodką. O tej porze, w południe, zagląda tu słońce. Promienie słoneczne migają w turkusowej wodzie i na skałach. Podziwiamy długie stalagminty, stalagnaty i stalaktydy. Weseli gondolierzy wożą turystów po tafli jeziora. Woda jest kryształowa i bardzo zimna! Nie zabawiamy tu zbyt długo bo mamy jeszcze sporo do  zwiedzania.
Objeżdżamy wyspę zatrzymując się co chwila. Linia brzegowa Kefaloni jest bardzo zróżnicowana i widoki zadowolą najbardziej grymaśnych turystów. 
Kolejny raz zachwycam się miasteczkiem Assos. Znajduje się na cyplu, który jest połączony z wyspą wąską mierzeją. Wszechobecne są tutaj kwitnące bugenwile. Jemy tutaj pyszny obiad i ruszamy dalej.
Ostanim celem naszej wędrówki jest jaskinia Drogarati. Przyjeżdżamy spóźnieni 15 minut. Oficjalnie zwiedzanie jest do godz. 18. Nie pierwszy raz w Grecji zaznajemy greckiej przychylności.  Uśmiechnięty Grek zgadza się zostać dłużej w pracy i sprzedaje nam bilety. Pozostaje nam zejść ponad 90 metrów w dół.  Ogromna grota prezentuje się wyśmienicie w świetle ciepłych reflektorów.  Panuje tu temperatura 18 stopni, więc należy pomiętać o zabraniu czegoś cieplejszego, albowiem różnica temperatur z powierzchnią może nieźle narozrabiać i zwiedzający mogą spędzić kilka dni w łóżku.
Jest tu również wspaniała akustyka. Miał tu miejsce koncert wspaniałej Marii Callas. My też usiłujemy śpiewać...
Drogarati znajduje się tylko 3 km od Sami gdzie zostawiamy samochody i opuszczamy port.
Łódką, przy wiejącej szóstce, dopływamy do Fiscardo, które znajduje się na północy wyspy. Jest to niezwykle zadbane i urokliwe miasteczko. Niestety jest bardzo popularne wśród żeglarzy i każdego dnia przybija tu setki jachtów. Rano opuszczamy piękne, ale zatłoczone Fiscardo.....

piątek, 6 lipca 2018

Prawdziwe oblicze Zakyntos (Grecja)

Dziś (o zgrozo) pobudka o 6.00. Ciężko jest się ogarnąć, ale chcemy być pierwsi w zatoce z osiadłym wrakiem na brzegu. (Zatoka Wraku) Jest to jedne z najbardziej znanych miejsc w Grecji. Żaden przewodnik grecki nie może się obejść bez fotki tego miejsca.
Poranne opuszczenie koi opłaca się w 100 procentach. Dopływamy na miejsce przed siódmą. Naszym oczom ukazuje się zatoka, z turkusową wodą, otoczona wysokimy skałami. Na brzegu dumnie stoi wrak statku. Na wierzchołkach skał migają promienie wschodzącego słońca.  Jesteśmy oczarowani. Z daleka wrak wydaje się niezadużych rozmiarów. Dopiero kiedy jedno z nas płynie na brzeg otkrywamy rzeczywiste gabaryty statku.
Z niechęcią podnosimy kotwicę i płyniemy dalej. Czeka nas następna niezwykła atrakcja wyspy: Błękitne Groty.
Na morzu zaczyna się ruch turystyczny. Mijają nas dziesiątki jednostek pływających z tłumem ludzi, które gnają zobaczyć Zatokę Wraku. Większość z nich jest znacznie przepełniona i pasażerowie są ściśnięci jak śledzie w beczce.
Ok godz 10 spuszczamy ponton na wodę i rozpoczynamy zwiedzanie  skalnego brzegu.  Staramy się wpłynąć w gażdą grotę.
Wisienką na torcie jest snurkowanie. Kilkadziesiąt metrów od brzegu woda jest zimna, ponieważ jest ciągle mieszana przez przepływające łódki. Trzeba błyskawicznie dopłynąć do  brzegu i tutaj, w cieplejszej i bezpiecznej wodzie, można się raczyć widokiem podwodnych skał, a jest czym!!!
Kolejny raz Zakyntos mnie nie zawiodło. Może dlatego, że udało nam się omijać turystykę masową..

poniedziałek, 2 lipca 2018

Wyspa Zakyntos- ucieczka od tłumu (Grecja)

Ok południa zaczynamy płynąć wzdłuż południowo-zachodniego wybrzeża Zakyntos. Mamy flautę, więc posiłkujemy się silnikiem. Odwiedzamy wyspę Marathonissi, gdzie w czerwcu, lipcu pod osłoną nocy żółwie składają jaja. Plaża jest częścią rezerwatu. Jakież jest nasze zdziwienie kiedy na brzegu widzimy dziesiątki turystycznych łódek, pływających barków z napojami i lodami, oraz setki ludzi na plaży! W tle widać zaznaczone miejsca z żółwimi jajami. Jesteśmy tym widokiem najzwyczajniej zgorszeni. Po kilkunastu minutach, z ulgą, opuszczamy ten zgiełk.
Ok. szesnastej zaczyna wiać. Z wielką przyjemnością płyniemy na żaglach i podziwiamy skalne urwiska zachodniego brzegu Zakyntos. Po 19 wpływamy do maleńkiej zatoczki  Porto Vromi. Nie jest zaznaczona jako kotwicowisko. Cumują tu tylko małe rybackie łódki. Trafiliśmy tu przypadkiem kilka lat temu i byliśmy tym miejscem oczarowani.
Jak przed laty jesteśmy jedynymi turystami. Jest wieczór i prawie wszyscy rybacy rozjechali się na zasłużony wypoczynek aby ponownie przed świtem wyruszyć na morze. Zapóźniony Grek widząc nasze wahanie wskakuje do łódeczki i przypływa do nas z pomocą.  Znając zatokę pokazuje nam gdzie najlepiej opuścić kotwicę. Pomaga w cumowaniu lin na skałach. Błyskawicznie stajemy, bezpiecznie, między innymi łódkami. Grek żegna nas z uśmiechem i odjeżdża.
Zostajemy sami.  Nad nami gwiazdy, a wokół unoszące się łódeczki. Taką Grecję kocham..