wtorek, 3 listopada 2020

Wielka ucieczka w czasach zarazy.

Czas pandemii był powodem ucieczki w miejsce gdzie będzie dobry klimat i małe skupisko ludzi. Oczekiwanie na wylot było niezwykle nerwowe. Polska znalazła się w czerwonej strefie epidemicznej. Kraj ogarnęły liczne protesty nieszczęśliwych kobiet. Polacy bali się wprowadzenia lockdownu lub stanu wyjątkowego. Każdego dnia spodziewaliśmy się odwołania lotu do Frankfurtu. Przed wylotem zrobiliśmy testy na COVID-19. Następnego dnia okazało się, że nasze próbki zaginęły! Panika i wściekłość były ogromne! Bez wyniku testu nie mogliśmy lecieć do Niemiec! Wreszcie, po kilkunastu godzinach odnaleziono nasze badanie i następnego dnia ( tuż przed wylotem ) otrzymaliśmy wyniki. Na lotnisku stawiliśmy się 3 godziny przed odlotem. Tym razem zabraliśmy naszą sunię i czekała nas dodatkowa odprawa. (O podróży suni napiszę w innym poście.) Wszystko przebiegło bez problemu. Wreszcie po tygodniu nerwów zasiedliśmy w samolocie.
Po minucie kapitan poinformował nas o usterce technicznej i zobaczyliśmy jadące w naszym kierunku jadące wozy strażackie na sygnałach! Na szczęście szybko wszystko zostało ogarnięte. W tym samym czasie otrzymaliśmy informację, że następne loty z Polski do Frankfurtu zostały zlikwidowane. Poczuliśmy się jak w filmie „Ostatni prom”. We Frankfurcie czekał nas kilkunastogodzinny odpoczynek u przyjaciół. Następnego dnia odprawiliśmy się wszyscy bardzo szybko. Po 4 godzinach wylądowaliśmy na Fuertewenturze. ">
Sunia podróż w kontenerze zniosła bardzo dobrze, choć dokładnie jej opinii nie udało się nam poznać.....