piątek, 20 lipca 2012


Zaczarowane jabłka

Jest to w/g mnie najpiękniejsza wyspa na Cykladach. Wspaniałe białe urwiska, wąwozy, groty i tunele zachwycą każdego - nawet największego zrzędę.

Zatoka Kleftiki jest zaczarowanym miejscem. Zacumowanie i spanie w niej jest przefantastyczne. Po wspaniałej kolacji, kiedy wita nas noc, rozkładamy się na dziobie. Cały czas jest widoczna biel otaczających skał w świetle księżyca. Niebo pełne gwiazd pochyla się nad nami. Gwiazdy wyglądają jak świecące jabłka, zawieszone na żyłkach, tuż nad naszymi głowami. Wystarczy wyciągnąć rękę po jedno z nich i schrupać. Co chwila spada jedno jabłko i trzeba zdążyć pomyśleć marzenie. Ponieważ spadają co chwilę wymyślam marzenie, a to dla siebie, a to dla rodziny, bliskich i dalekich znajomych. Jestem pewna, że marzenia zapewnią, im wszystkim, szczęście. To jest nasz zaczarowany wieczór.
Rano wyruszamy do Adhamas, gdzie wpożyczamy 3 buggy i wyruszamy na objazd wyspy. Nasz buggy ryczy jak zarzynany wół i co chwila z wielkim hukiem wybuchają kłęby dymu. No cóż, nie możemy się tym przejmować bo reszta drużyny jest gotowa na spotkanie z przygodą, a Milos czeka na nas.
Objeżdżamy wyspę odwiedzając nasze ulubione miejsca.

FIROPOTAMOS- gdzie dwa lata temu byliśmy świadkami jak kobiety nawoływały swoich mężów- rybaków na kolację, grając na dużych, kręconych muszlach.
FILAKOPI- wysoki wąwóz, na którego dnie jest morze.
SARAKINIKO- miejsce absolutnie kosmiczne. Wałęsanie się po śnieżnobiałych skałach, pod którymi buszuje morze, jest niesamowite. Co chwila, ze szczelin, wybuchają gejzery wody, a W biel skał wrzyna się się zatoka z błękitną wodą.
Po jej drugiej stronie widać duże, prostokątne otwory. To są wejścia do zespołu wykutych korytarzy i grot. Zimą jest tu ciepło, a latem panuje miły chłód. Przez szereg lat to miejsce zamieszkiwali hipisi. Podobno żyło ich tu kilkuset. Dziś po korytarzu nie biegają roześmiane dzieci kwiaty - jest tu cicho i pusto.

Na wyspie znajduje się również wspaniały amfiteatr i można odwiedzić miejsce, gdzie znaleziono Venus z Milos (jak chcecie zobaczyć samą Venus to musicie udać się do Paryża).
Nasze buggy dzielnie pokonują kręte, szutrowe drogi (choć ja musiałam naszego pchać, aby następnie wskakiwać do niego w biegu). Jest niebywały upał (+45 w cieniu). Wracamy do portu, gdyż czeka nas nocna żegluga - chcemy uciec przed zbliżającym się meltemi (ma wiać 30-40 węzłów- co uniemożliwi nam żeglowanie przez jakiś czas).
Żegnajcie Cyklady witaj Peloponezie!

1 komentarz:

  1. Dziękuję Violu za kolejną ciekawą opowieść z Waszego rejsu.Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie - Ewa R-S

    OdpowiedzUsuń