poniedziałek, 28 września 2015

Już chcę tam wrócić... (Grecja - żagle)


Ponad miesiąc spędziłam na żaglach w ukochanej Grecji. 
Mam teraz tonę energii dzięki, której przetrwam polską jesień. Pod sercem mam słońce Grecji i widok białych  domków z niebieskimi okiennicami. 

A między nimi wylegujące się koty. 
Tutaj żeglowanie jest najwspanialsze na świecie. 
Silnemu wiatru towarzyszy słońce, a flaucie również słońce i lekka mgiełka w oddali. 
Znowu miałam przyjemność żeglować i spędzać wieczory ze wspaniałymi ludźmi. 
                         Fot. B. Karpierz
Nie zawiedli, nawet w trudnych chwilach. 
Wiem, że będę chciała tu wrócić i już! 
Bo to jest moja Grecja.

sobota, 26 września 2015

Hydra- prawdziwa czarodziejka ( Grecja- żagle- Hydra)


Czeka nas długi skok z Adamas na Hydrę. Wstajemy o 5 rano. Po przygotowaniu tony pysznych kanapek, kawy i łódki, ciemną nocą wypływamy z Adamas. 
            Fot. B. Karpierz
Obok nas również inne łódki przygotowywały się do przeskoku na jedną z bliższych wysp Aten ( taki jest los kończących rejsy, którzy wyczarterowali łódki z Mariny Alimos). 
W doskonałych humorach żegnamy Milos.
Wieje bajdewind więc mamy trochę zabawy. Tym razem mamy przyjemność płynąć przy wschodzie słońca. 

Nagle strzela nam lewy szot. Błyskawicznie przeciągamy prawy szot na lewą burtę.
Kiedy wiatr trochę odpuszcza Wojtek w pasie bezpieczeństwa dowiązuje pęknięty szot i przeciąga na prawą burtę.
                Fot. B. Karpierz
Halsując się ponad 70 mil, po południu, docieramy na Hydrę. Port był kompletnie zapchany. 
W tej sytuacji kapitan dobił na minutę do innej jednostki prawą burtą. Załoga sprawnie opuściła pokład i mogliśmy rozpocząć łazikowanie po tym niezwykłym mieście. 
Hydra mimo natłoku turystów potrafi czarować jak żadne inne miasto. 
Cudowna zabudowa, knajpki i sklepiki zadowolą każdego. 
Jedynymi samochodami są tu śmieciarka i karetka. Środkiem lokomocji i transportu są cierpliwe osiołki. 
Uwielbiam to miejsce. Bezwzgędnymi gospodarzami są wszędobylskie koty, których nikt nie przegania. 

Jest tu również gospodarz portu, który będąc kiedyś bezdomnym, pomagał przez szereg lat cumującym łódkom, a teraz pomaga żeglarzom będąc zatrudnionym oficjalnie w porcie. 
Po dwóch godzinach spędzonych w miasteczku wracamy taksówką wodną, z szalonym  przewoźnikiem, na naszą łódkę.
I tak zachodem słońca kończymy ten pracowity, długi dzień...

czwartek, 24 września 2015

Milos z lądu. ( Grecja- Cyklady- żagle


Około południa mijamy niezwykłe wioski położone nad samym morzem i dopływamy do Adamas. 
Każda z naszych załóg od czasu do czasu musi opuścić pokład i stać się zwierzakiem lądowym. 
         Fot. B. Karpierz
Tak zawsze dzieje się na Milos, które MUSI zobaczyć każdy, kto żegluje z nami po Cykladach. A my z wielką przyjemnością gościmy tu kolejny raz ( nie pamiętam który...). Wynajmujemy trzy buggy  ( tyle mieli w wypożyczalni ) i ponownie jeden Suzuku Jimmy ( tym razem jedzie nim czwórka ).

             Fot. B. Karpierz
Najpierw kierujemy się w okolice miejscowości Trypiti i Klima. Kilka lat temu odwiedziłam tu wczesnochrześcijańskie katakumby, które rozczarowały mnie absolutnie. Udostępniono jeden korytarz, który się ciągnął od wejścia, aż ok. 10m! Pobieranie biletów za ten marny pokaz był żenujący. 
W tym roku płacąc 3 Eur za wejście nie byłam przekonana czy warto tam ponownie wchodzić. Moje obawy były całkowicie mylne! Udostępniono dodatkowo dwa długie korytarze i trzeba przyznać, że obiekt robi wrażenie.
Niedaleko tego miejsca, w 1820r,  miejscowy pasterz znalazł rzeźbę greckiej bogini miłości Afrodyty. Rzeźba ta, znana pod nazwą Wenus, znajduje się w Luwrze, a Grecy otrzymali tylko jej kopię (?!). 
Piechotą wędrujemy dalej. 
Tutaj znajduje się również amfiteatr z rzymskiego okresu. 
Całe Milos jest niezwykle, a bije wszystko na głowę biała plaża Sarakiniko, gdzie kiedyś mieszkali hipisi. 
Tutaj królują dwa kolory: biel skał i błękit nieba.

Łazikujemy po tym pięknym miejscu.
Nie wiem dlaczego, ale tu wszyscy ciszej mówią (tak jak byśmy byli w kościele).
Każdy z żalem opuszcza Sarakiniko.
Trochę głodni zatrzymujemy się w knajpce na obiad. 
Wita nas tu "ogromny pies obronny". 
               Fot. B. Karpierz
                                 
                                          Fot. B. Karpierz 
Tuż przed zachodem słońca jedziemy do Plaki.
Śliczne miasteczko przyciąga turystów przepięknym widokiem na zachód  słońca. Aby dotrzeć na wzgórze trzeba pokonać masę schodów. Piesza trasa, z niezwykłą architekturą, zadawala każdego podróżnika w najwyższym stopniu! 
A oczekiwanie zachodu z przyjaciółmi jest magiczne.
 
                                     
    Tak jak magiczny jest sam zachód słońca.....
                                     

wtorek, 22 września 2015

Milos- miejsca, których nie można zapomnieć. (Grecja- żagle- Cyklady)


Płyniemy osłonięci przez wyspę od wiatru. Zapływamy do zatoczki przy maleńkiej plaży Tsiskardo. Tutaj opuszczenie plaży przez turystów nie jest najprostszym zadaniem.
                                  
Na każdego czeka tu niezła przeprawa na linach i drabinach.
                                  
                                         Fot. E. Karpierz

Wreszcie docieramy na szczyt wzgórza.
Tutaj widoki zapierą dech w piersiach, a nasza Atena wygląda imponująco. 

Płyniemy dalej, a ja z niecierpliwością wyglądam zatoki Kleftiki. 
                                       Fot. B. Karpierz

Mijamy przepiękne formacje skalne. 
Wreszcie ukazuje nam się rycerz zamieniony w skałę, stojący na straży wszystkich tajemnic Kleftik.
 A wszystko jest tu niezwykłe i tajemnicze. Wspaniałe skały przybierające rozmaite kolory w zachodzącym słońcu. 

Przejrzysta, błękitna woda. 
Snurkowa wędrówka, kiedy woda połyskuje w wąwozach i grotach, zawsze jest dla nas super przeżyciem.


A noc tutaj? Nigdzie na świecie szampan nie smakuje tak jak wtedy kiedy nocą siedzimy na dziobie łódki, a gwiazdy wpadają nam do butelki i bawią się w berka z bąbelkami. Tak to już jest w Kleftikach...