sobota, 26 września 2015

Hydra- prawdziwa czarodziejka ( Grecja- żagle- Hydra)


Czeka nas długi skok z Adamas na Hydrę. Wstajemy o 5 rano. Po przygotowaniu tony pysznych kanapek, kawy i łódki, ciemną nocą wypływamy z Adamas. 
            Fot. B. Karpierz
Obok nas również inne łódki przygotowywały się do przeskoku na jedną z bliższych wysp Aten ( taki jest los kończących rejsy, którzy wyczarterowali łódki z Mariny Alimos). 
W doskonałych humorach żegnamy Milos.
Wieje bajdewind więc mamy trochę zabawy. Tym razem mamy przyjemność płynąć przy wschodzie słońca. 

Nagle strzela nam lewy szot. Błyskawicznie przeciągamy prawy szot na lewą burtę.
Kiedy wiatr trochę odpuszcza Wojtek w pasie bezpieczeństwa dowiązuje pęknięty szot i przeciąga na prawą burtę.
                Fot. B. Karpierz
Halsując się ponad 70 mil, po południu, docieramy na Hydrę. Port był kompletnie zapchany. 
W tej sytuacji kapitan dobił na minutę do innej jednostki prawą burtą. Załoga sprawnie opuściła pokład i mogliśmy rozpocząć łazikowanie po tym niezwykłym mieście. 
Hydra mimo natłoku turystów potrafi czarować jak żadne inne miasto. 
Cudowna zabudowa, knajpki i sklepiki zadowolą każdego. 
Jedynymi samochodami są tu śmieciarka i karetka. Środkiem lokomocji i transportu są cierpliwe osiołki. 
Uwielbiam to miejsce. Bezwzgędnymi gospodarzami są wszędobylskie koty, których nikt nie przegania. 

Jest tu również gospodarz portu, który będąc kiedyś bezdomnym, pomagał przez szereg lat cumującym łódkom, a teraz pomaga żeglarzom będąc zatrudnionym oficjalnie w porcie. 
Po dwóch godzinach spędzonych w miasteczku wracamy taksówką wodną, z szalonym  przewoźnikiem, na naszą łódkę.
I tak zachodem słońca kończymy ten pracowity, długi dzień...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz