Wczoraj ekscytacja u panów w skali 10 osiągnęła 30 punktów. Wszyscy przekrzykiwali się bo rankiem jechaliśmy na łowienie dużych ryb!
Rano stawiliśmy się w porcie Hawk's Nest. Czekała nas wspaniała profesjonlna łódź.
Dowiedziałam się, że wystające pałąki na rufie to nie są wędki tylko windy na których wyjeżdżają żyłki. Pogoda była wspaniała i ocean spokojny. Kapitan pewnie prowadził motorówę, a jego pomocnik bardzo sprawnie przygotowywał wędki.
I tak płynęliśmy sobie dłuższy czas. Zaczęliśmy się niepokoić. Wtem jedna z wędek zaczęła wypuszczać żyłkę. Zobaczyliśmy wyskakującą z wody wspaniałą koryfenę, która jest jedną z piękniejszych ryb świata. Błękit i zieleń pomieszane z kolorem ciepłego złota mieniły się na jej skórze w promieniach słońca. Byłam nią oczarowna. Walka z obu stron była twarda i niezwykle wyczerpująca. Niestety zwyciężył człowiek.
I to był początek wędkarskiego szaleństwa. Kolejne piękne, ogromne ryby trafiały pod pokład. W pewnym momencie na haczyk złapał się rekin.
Po długotrwałej walce kapitan zwrócił mu wolność co wcale nie było łatwe.
Po kilku godzinach połowów pękając z dumy wróciliśmy do portu.
Złowiliśmy sześć Mahi mahi po trzydzieści parę kilo i jeden Wahoo ok. czterdziestu kilogrmów.
Ryby zostały błyskawicznie oprawione.
Resztkami nakarmiono rekiny.
W porcie czekały nas jeszcze inne atrakcje.
Podczas mycia łodzi słodką wodą przypływją ogromne manaty. Jak dzieci słodycze, tak te wielkie "wodne krówki" uwielbiają słodką wodę.
Jak wszyscy jestem oczarowana tym zwierzakiem.
Absolutnie wykończeni gonieniem świata wracamy "na pace" domu.