środa, 24 października 2018

Sok winogronowy- sok marzeń

Nie znoszę gotowych soków z winogron i w sklepach omijam je szerokim łukim. Natomiast uwielbiam soki winogronowe własnej roboty w Grecji.
Ostatniego lata słońce rozpieszczało nas na maksa. Nasz parkan uginał się od masy przepięknych, soczystych, ciemnych winogron. Szkoda było zostawić taki skarb na zmarnowanie. Z części zbiorów rodzinka sporządziła nalewki. Ja, w dyskoncie Jula:)), zakupiłam sokownik i zrobiłam fantastyczny sok.
Potrzebowałam następujących składników:
1- winogrona pieszczone słońcem
2- trochę cukru
3- sokownik
4- wyparzone butelki (lub słoiki)

Muszę przyznać, że wykonanie było banalnie proste!
Do dolnej części sokownika nalałam wody i postawiłam na kuchence.
Umyte kiście winogron  włożyłam do górnej części, przesypując niewielką ilością cukru (nie lubię słodkich i mdłych napojów). Wbrew niektórym opiniom nie trzeba pozbywać się gałązek. Zyskujemy sporo czasu i nie tracimy nic ze smaku!
Następnie uzbroiłam się w cierpliwość.  Oczekując na pierwsze krople soku zaglądałam czy nie wyparowała woda. Jeśli to się przydarzy, garnek ulegnie spaleniu.
Wreszcie z wielką radochą przyszło nam przelewać sok, o przepięknej barwie, do butelek.
Po zapełnieniu przygotowanych opakowań szklanych przyszedł czas na pasteryzację, której nie znoszę, bo zawsze jestem poparzona..
Tym razem córka doniosła o epokowym odkryciu: można pojemniki i butelki włożyć do zmywarki. Następnie należy uruchomić najwyższy program (bez detergentów)  i można spokojnie iść na spacer lub do kina!
Efekt: po powrocie mamy gotowe przetwory!!!
Ja uruchomiłam zmywarkę przed snem. Rano wyjęłam gotowy, wystudzony sok.
I tak, mam teraz w domu moją małą Grecję z pysznym, polskim sokiem winogronowym!
Odkrycie, pasteryzacji w zmywarce,  zaowocowało u mnie znacznym nasileniem wykonania następnych przetworów!