Obiecałam opisać moje i Ani nurkowanie na Florydzie.
Nurki na wraku niedaleko Key West były fantastyczne. Zatopiony specjalnie wrak Vanderberg jest drugim na świecie co do wielkości. Dostałyśmy przyzwoity sprzęt, zapytano się nas czy nurkowałyśmy na wrakach. Przed wejściem do wody dowiedziałyśmy się, że jest bardzo silny prąd i należy pilnować się rozłożonych lin w drodze do wraku. I tyle! Skoro zdecydowałyśmy się płynąć z doświadczoną grupą to nikt nie roztoczył nad nami ochronnego parasola.
Nurkowałyśmy samodzielnie bez przewodnika. Zeszłyśmy dwa razy na 30 m i byłyśmy zachwycone!
Ogromny stalowy dinozaur robi nieprawdopodobne wrażenie. Znajdują się tam dwa ogromniaste radary. Ania na ich tle wyglądała jak mucha w misce. Na prawej burcie nurek-fotograf Andreas Franke stworzył wystawę zdjęć "Vanderberg-życie pod powierzchnią ". Osobiście nie zrobiła na mnie pozytywnego wrażenia. Za to prawdziwą radość sprawiło nam buszowanie po ładowniach i innych zakamarkach. Prąd rzeczywiście był bardzo silny i musiałyśmy się bardzo pilnować przy powrocie na powierzchnię.
Jadąc na PŁN zdecydowałyśmy się na następne nurkowanie. Namówiłyśmy również naze towarzyszki podróży aby popłynęły z nami na snurkowanie. Na łodzi były trzy rodzaje wejść do wody: snoorkeling, snubbing i diving. Dla nas nurków był to stracony czas. Na Łodzi był kompletny chaos. Powiedzenie: "jak coś jest do wszystkiego to znaczy do niczego" znalazło tu odzwierciedlenie. Chcąc zapewnić zadowolenie trzem grupom nie zapewniono żadnej. Nurkowanie było na maksymalnie 10m! Rafa była nieciekawa, a widoczność kiepska. To mnie nauczyło, że wyprawa nurkowa powinna być nurkowa i tyle .
Na szczęście z Anią zapisałyśmy się w Key Largo na następne nurki. I to (podobnie jak w Key West) był strzał w dziesiątkę.
Łódź na której płynęłyśmy była duża i wygodna.
Zeszłyśmy na 35m aby zobaczyć Wrak Duane. Widoczność była fantastyczna, wrak wspaniały, a nieprawdopodobna ilość znajdujących się tam różnej maści ryb zachwycała. Podczas penetrowania wraku Ania dosłownie wpadła na wylegującego się przy burcie rekina ( nurse shark). Siłą woli powstrzymałam się żeby go nie pogłaskać! Po chwili zobaczyłyśmy bliziutko nas płynącego sporego żółwia. W tym miejscu mogłabym nurkować cały dzień. Niestety, mimo dużego zapasu powietrza, komputery zaczęły nas gonić i musiałyśmy się zacząć wynurzać. W ostatniej chwili, kiedy opuszczałyśmy ten wspaniały statek, na pożegnanie ukazał nam się ogromny żółw skórzasty! To była prawdziwa wisienka na torcie!
Następne i już ostatnie nurkowanie na Florydzie miało miejsce na Rafie Malesses. W tym pięknym miejscu zobaczyłyśmy kilka rekinów rafowych,wspaniale ławice ryb i ogromną ogończę, która była szczerze wkurzona naszym towarzystwem. Z żalem kończyłyśmy naszą podwodną przygodę w USA. Doganianie świata pod powierzchnią wody jest nieprawdopodobnie ekscytujące!
Marzę o tym nurkowaniu na Florydzie.. Na razie zbieram pieniązki :)
OdpowiedzUsuńZaczynam naukę nurkowania, ale mam nadzieję, że pójdzie gładko;)
OdpowiedzUsuńSuper, gratulacje!
OdpowiedzUsuń