sobota, 23 marca 2013

Zima ma jeszcze czas


Słysząc wieści o zbliżającym się ataku zimy, szczególnie na południu Polski, postanowiliśmy to wykorzystać i w piątek po południu pojechać z naszymi przyjaciółmi do Zakopanego.
Jadąc pociągiem do Krakowa słyszeliśmy alarmujące wieści o zasypanej i zablokowanej zakopiance. Nasza ekipa absolutnie nie wzięła pod uwagę noclegu w Krakowie i dziarskim krokiem udała się na dworzec autobusowy.
Nasz optymizm został nagrodzony. Zakopianka była odśnieżona i autobusem w dwie godziny dotarliśmy do Zakopanego.
Po dobowym opadzie śniegu miasto wyglądało fantastycznie. Mieliśmy wrażenie, że zbliża się Wigilia, a nie Wielkanoc!
Rano zameldowaliśmy się na stacji kolejki na Kasprowy Wierch. Kiedy zobaczyłam, że na Kasprowym jest minus 19 stopni (!!!) to aż mi się w środku coś oberwało z przerażenia. To wyglądało na czystą kpinę, żeby w połowie marca był taki mróz! No cóż, nie poddaliśmy się i spędziliśmy na górze prawie 9 godz ( z przerwą na herbatę). Kiedy wjeżdżałam starym, zardzewiałym, niewygodnym krzesełkiem na Goryczkową wyłam z zimna. Kryształowe niebo i fantasyczny śnieg były nagrodą za męki spowodowane diabelnym mrozem. Każdy zjazd sprawiał nam tak ogromną radość, że jako jedyni ( zawsze tak jest z nami) o 17,15 zaliczyliśmy ostatni wjazd na górę.
Wieczorem trzeba było mnie siłą wyciągać z sauny bo nie mogłam się rozgrzać po takim przemarźnięciu.
Następnego dnia miało być ciepłej i było: z minus 19 zrobiło się minus 17! . Tak więc znowu cały dzień jeździliśmy w upale! Niektórzy ludzie mieli twarze koloru upiornej czerwieni. Zastanawiałam się czy spowodował to mróz czy słońce, ale dobrze to nie wyglądało.
Cudne słońce i fantastyczny śnieg spowodował, że postanowiliśmy z Wojtkiem zostać trochę dłużej. Skoro zima się nie poddaje to my też! Trzeba być twardym, a nie " miętkim"!!!











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz