Ranek obudził nas słońcem i ciepłem. Ryczeliśmy ze śmiechu widząc nasze pole namiotowe. Ubłocone namioty stały w brązowej brei. Nasze spodnie i buty były w opłakanym stanie. Zwariowane nastroje sięgnęły zenitu. Błękitne niebo i słońce dodały nam sił i udaliśmy się zobaczyć pobliskie ruiny. Podczas marszu błoto wykruszyło się ze spodni i butów. W czasie naszego zwiedzania przeschły namioty, które wcześniej rozwiesiliśmy na okolicznych drzewach.
Około 13 wyruszyliśmy do Ogrodzieńca.

Przy pięknej pogodzie i lekkim chłodzącym wietrzyku 17 km minęło nam błyskawicznie.

Zwieńczeniem wspaniałego dnia i całego weekendu był widok Zamku w Ogrodzieńcu. W oddali naszym oczom ukazała się przepyszna budowla wtopiona w skalisty krajobraz. Wysokie baszty ze zdziwieniem spoglądały na marnych ludzików, którzy maszerowali w ich kierunku.

Byliśmy pod ogromnym wrażeniem majestatu tego zamczyska. Trzeba przyznać, że nieprawdopodobne opisy tej budowli nie są przesadzone.

Zwiedzanie też nas zachwyciło. Muzeum tortur zdziwiło nas pomysłowością wymyślnych tortur przy jak najdłuższym czasie pozostawiania torturowanych przy życiu.
Odbywały się tu również wielkie bale i uroczyste turnieje. W tamtych czas ludzie też potrafili gonić świat!
Czwarty dzień naszego łazikowania minął niepostrzeżenie i musieliśmy wracać do domu. Drugi ogólnopolski rajd Violinowy zakończyliśmy z uśmiechem i żalem jednocześnie, że się niestety skończył....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz