Nastał nieuchronny koniec naszego rejsu. Zaczęliśmy rejs przy wyspie Scorpios i spędziliśmy tam ostatni dzień gdzie załoga rozegrała mecz piłki wodnej.
![]() |
Kobiety przeciwko facetom |
Panowie wygrali 3:2, ale trzeba przyznać, że Agnieszka, Magda, Małgosia i Ania walczyły jak lwice.
![]() |
Prawdziwa radość |
![]() |
Mistrzowska zagrywka Agnieszki |
![]() |
Walka na śmierć i życie! |
Żałowałam bardzo, że z powodu ran odniesionych na skuterze nie mogłam uczestniczyć w tej walce.Wokół walczącej o punkty załogi pływała już samodzielnie Marzena!
Na szczęście pozostała mi "na otarcie łez" możliwość wykonania skoku z trapu do wody.


Po południu ruszyliśmy w kierunku Lefkady.
![]() |
fot. H. Cholewiński |
Po godzinie zaczęło fajnie wiać i pożegnaliśmy Morze Jońskie w żeglarskim stylu.
![]() |
fot. H. Cholewiński |


Po zacumowaniu łódki "tylko" pozostało nam wstać o 5 rano, jechać 5 godz do Aten, potem godzinę na lotnisko i po 12 godz "już" byliśmy w Warszawie. Część załogi musiała kontynuować podróż do innych miast w Polsce.
Rejs minął nam błyskawicznie. Niestety tak już jest, że miłe chwile szybko się kończą, a to co złe ciągnie się jak guma do żucia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz