Przerażała nas ponad trzydziestogodzinna podróż do domu. Lot miał kilka etapów i zmian samolotów: Raiatea-Tahiti-Auckland-Melbourne-Dubaj-Warszawa.
Prawie sześciogodzinny lot z Tahiti do Auckland spędziliśmy w super warunkach. Samolot był pusty więc kanapy były nasze. Przespaliśmy całą drogę.
Nie ma to jak lecieć w klasie "economy deluxe"!
Na trzy i półgodzinnym odcinku z Auckland do Melbourn mieliśmy cztery miejsca na dwie osoby, więc nie było źle. Natomiast czternastogodzinna trasa z Melbourne do Dubaju była masakrą. Samolot był pełny. Ledwo wyszliśmy z samolotu na własnych nogach.
Na odprawie tranzytowej w Dubaju spotkała nas cudowna niespodzianka. Linie Emirates kilku osobom ( nie wiedzieć czemu) zamieniły klasę economy na business! Lot rozpoczął się lampką szampana.
Pięć ostatnich godzin naszej podróży spędziliśmy w wygodnych, rozkładanych fotelach, rozkoszując się ładnie podanym i pysznym jedzeniem ( popijając świetnym winem).
Warszawa przywitała nas słoneczną pogodą, a my wszyscy byliśmy wykończeni tak długą podróżą....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz