wtorek, 15 lipca 2014

Simi- piękna kobieca nazwa


Po 10 zaczynamy rejs. 
Dzielimy się jak zawsze szampanem z Neptunem. Wieje szóstka, jest czyste niebo i nie wiedzieć czemu świeci słońce.
                                         
Nasza Atena (Oceanis 523 ) zgrabnie przecina fale i po czterech godzinach dopływamy do portu Simi. 
Wyspa i miasto o ładnie brzmiącej nazwie jest śliczna.
Niektórzy porównują ją z Hydrą. Wędrujemy miasteczkiem robiąc bardziej i mniej ważne zakupy. Wieczorem idziemy do tawerny "Manos", która jest położona przy samej kei. Skusiła nas pięknym piecem i wystrojem. Niestety na tym jej zalety się skończyły. Jedzenie było beznadziejne. Zupa rybna była lurą, tzatziki nie miały czosnku. Porcje nie były ogromnych rozmariów. Kelnerzy cały czas mylili się z przynoszeniem potraw. Jedno co nas tutaj powaliło na kolana to ceny!
Mimo tej wpadki miasteczko bardzo nam się podobało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz