Pod każdą szerokością geograficzną ślub jest jednym z najcudowniejszych wydarzeń. Swój ślub pamięta każdy. To wydarzenie niesie ze sobą same pozytywne nadzieje. Wtedy jesteśmy w stanie przenosić góry. Biada temu kto w ten dzień nawali z czymkolwiek. Siłę i światło z tego dnia należy pielęgnować przez resztę życia.
Od lat jesteśmy związani Grecją, toteż nic dziwnego, że nasza córeczka postanowiła, TEN DZIEŃ przeżyć na Kos.
Siła charakteru grupy pary młodej pokonała wszystkie trudności i w ciągu paru godzin z pomocą przyjaznych Greków udało się zorganizować ślub marzeń.
Grecy przygotowali wszystko perfekcyjnie.
Dziwnie się czułam widząc tatę odprowadzającego swoją córeczkę.
Łzy wzruszenia leciały wszystkim na widok pary młodej na tle zachodzącego słońca.
Wszyscy byli w fantastycznym nastroju.
Tawerna Oromedon, w górach w miejscowości Zia przeszła samą siebie.
Po przywitaniu pary młodej przyszło nam niemal umrzeć z przejedzenia.
Na pożegnanie Grecy odtańczyli nam taniec w ogniu, a do wesołego autokaru dostaliśmy dwa szampany.
Panna młoda długą suknię przemieniła w krótką.
I teraz mogliśmy zacząć wędrować po dyskotekach w Kos.
Wszędzie nowożeńcy byli witani entuzjastycznie.
I tak nad ranem udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.
Pokonanie początkowych trudności jest doskonałą wróżbą dla Ewci i Artura!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz