wtorek, 9 września 2014

W życiu nic dwa razy się nie zdarza...


Pod każdą szerokością geograficzną ślub jest jednym z najcudowniejszych wydarzeń. Swój ślub pamięta każdy. To wydarzenie niesie ze sobą same pozytywne nadzieje. Wtedy jesteśmy w stanie przenosić góry. Biada temu kto w ten dzień nawali z czymkolwiek. Siłę i światło z tego dnia należy pielęgnować przez resztę życia. 
Od lat jesteśmy związani Grecją, toteż nic dziwnego, że nasza córeczka postanowiła, TEN DZIEŃ przeżyć na Kos.
Siła charakteru grupy pary młodej pokonała wszystkie trudności i w ciągu paru godzin z pomocą przyjaznych Greków udało się zorganizować ślub marzeń.
        fot. B. K. Karpierz

Grecy przygotowali wszystko perfekcyjnie. 
        fot. B. K. Karpierz

Dziwnie się czułam widząc tatę odprowadzającego swoją córeczkę.
         fot. B. K. Karpierz

Łzy wzruszenia leciały wszystkim na widok pary młodej na tle zachodzącego słońca.
       fot. B. K. Karpierz

Wszyscy byli w fantastycznym nastroju.
         fot. B. K. Karpierz
     B. fot. B. K. Karpierz

Tawerna Oromedon, w górach w miejscowości Zia przeszła samą siebie. 
Po przywitaniu pary młodej przyszło nam niemal umrzeć z przejedzenia. 

          fot. B. K. Karpierz
         fot. V. Danielak
        fot. V. Danielak
Na pożegnanie Grecy odtańczyli nam taniec w ogniu, a do wesołego autokaru dostaliśmy dwa szampany.

        fot. B. K. Karpierz
      fot. V. Danielak
Panna młoda długą suknię przemieniła w krótką.

                   
                               fot. V. Danielak
 I teraz mogliśmy zacząć wędrować po dyskotekach w Kos. 

        fot. B. K. Karpierz
Wszędzie nowożeńcy byli witani entuzjastycznie. 

      fot. V. Danielak
I tak nad ranem udaliśmy się na zasłużony odpoczynek. 
Pokonanie początkowych trudności jest doskonałą wróżbą dla Ewci i Artura!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz