Marzeniem każdego nurka, który przylatuje do Egiptu są dwie rafy: Mały i Wielki Brat.
Nad ranem, po nocnym rejsie, dobiliśmy do jednej z nich: Małego Brata.
Plan nurkowy był następujący: głębokość maksymalna 40m, dla tych co mają nitrox podporządkowują się limitom swoich komputerów.
Po wskoczeniu do wody na ok 30 m zobaczyliśmy pierwszego rekina.
Byliśmy zachwyceni.
Nie było silnego prądu więc spokojnie popłynęliśmy wschodnią częścią rafy. A trzeba przyznać, że było co oglądać.
Mijaliśmy niesamowite koralowce, tysiące rybek w igrających promieniach słońca, przepływającego w toni rekina. Mieliśmy problem z określeniem gatunku: jedni uważali, że to był młot, drudzy, że kosogon. (W rezultacie nazwaliśmy go kosomłot )
Na koniec, pod łodzią, pływały dwa rekiny.
Drugie nurkowanie zrobiliśmy wzdłuż zachodniej ściany rafy.
Kiedy dopłynęliśmy do łodzi zobaczyliśmy znowu dwa rekiny. Były wyraźnie nami zainteresowane.
Wpływały między nas jak psiaki, a potem miały lekki problem z wydostaniem się z naszej grupy.
Po kilku minutach przypłynął następny, a po nim jeszcze jeden. Cała czwórka kręciła się bezpośrednio wśród nas, a my zapominając, że są to dzikie i niebezpieczne zwierzęta poddaliśmy się chwili i bawiliśmy się z nimi jak z domowymi futrzakami.
Co poniektórzy szaleli pod wodą mając końcówkę powietrza w butli (w tym oczywiście ja).
Mimo, że niektóre rekiny zaczynały być bardziej podniecone udało się wszystkim wrócić cało na pokład.
Trzeci nurek odbyliśmy głównie w południowej części i co tu dużo kryć szybko pognaliśmy pod łódź licząc na kolejne spotkanie z naszymi milusińskimi. I nie zawiedliśmy się! Zobaczyliśmy jedną z naszych grup, którą prowadził egipski przewodnik Caponey. Przy nich kręciły się rekiny. Cóż było robić! Błyskawicznie się przyłączyliśmy. Wszystko było super do momentu kiedy jeden z rekinów zainteresował się Elą. Początkowo wydawało się, że przepłynie blisko niej. Rekin jednak miał inne zamiary. Dopłynął do niej z góry i dotknął.
Na szczęście była to butla, która nie jest wielkim przysmakiem. Resztę dopełniły bąble z automatu i rozczarowany zwierzak błyskawicznie zrezygnował. Ela była kompletnie nieświadoma tego co się stało. My natomiast byliśmy na granicy zawału!
Koniec, końców czas było wracać na łódkę, która była całkiem niedaleko.
W ciągu kilku minut pojawił się silny prąd, który natychmiast wywiał 14 osób w przeciwnym kierunku niż mieliśmy zamiar się znaleźć. Na szczęście załoga Star Jet szybko wszystko ogarnęła i zodiak błyskawicznie się przy nas znalazł.
Znowu udało się cało wrócić wszystkim na łódkę, gdzie Ela została uświadomiona o swoim bliskim spotkaniu z rekinem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz