wtorek, 21 listopada 2017

Ushuaia- miasto na końcu świata. ( Ziemia Ognista Argentyna)


Tego dnia mieliśmy do pokonania 591 km, w deszczu i wietrze. Dwa razy przekraczaliśmy granicę Argentyny z Chile. Kiedy płynęliśmy promem, przez cieśninę Magellana, towarzyszyły nam niezwykłe, białe delfiny z czarnymi płetwami. 
Po południu dotarliśmy do Ushuai - najbardziej wysuniętego miasta na południe
Nasze samochody wyglądały na bardziej zmęczone od nas..
Oficjalnie miasto założono 12.10.1884 roku. Argentyńskie władze postanowiły zbudować tu kolonię karną. Budynek więzienia został zaprojektowany na planie połowy koła sterowego żaglowca. 
Pierwszych 14 więźniów przywieziono w 1902 roku. 
Do budowy i wszelkich prac związanych z utrzymaniem więzienia byli wykorzystywani wszyscy skazańcy o różnorakich zawodach. Dzięki nim rozrastające się obok więzienia miasteczko również było samowystarczalne. Bardzo surowy klimat, minimalne racje żywieniowe były najlepszym strażnikiem. Za świetnie wykonaną pracę zwiększano ilość jedzenia i opału do ogrzania cel. Początkowo maleńkie cele były przeznaczone dla jednego więźnia. 
                                   
Później zwiększono do dwóch, a nawet trzech więźniów. 
W 1947 roku więzienie zamknięto i utworzono muzeum, które warto odwiedzić, aby zobaczyć jak wyglądało życie budowniczych Ushuai. 
Pozostałością tamtych czasów jest kolejka Tren del Fin del Mundo, którą również zbudowali więźniowie i którą przywożono drewno, pozyskiwane przez nich, z terenów obecnego Parku Narodowego Ziemi Ognistej. 
Rozwojowi Ziemi Ognistej bardzo pomogło zniesienie podatków. 
W mieście znajduje się dużo sklepików i restauracji, w których można zjeść wyśmienite kraby i wypiç piwo Cape Horn!
                             

Miasto charakteryzuje się absolutnym chaosem architektonicznym. 
Na głównej ulicy miasta i w części portowej widać przechadzających się turystów. 
Nasza grupa oczywiście wykupiła rejs katamaranem. 
Na pokładzie było zimno i wietrznie. Na szczęście nieodpowiednio ubrani uczestnicy wycieczki mieli możliwość schronienia się i zakupienia ciepłych napojów. 
Najpierw odwiedziliśmy wyspę, na której mieszkały kormorany. Panował tam niezły zgiełk.
Na innych wyspach żyły lwy morskie. 
Widać było wyraźną hierarchię. 
Dominujący ogromny samiec nie pozwalał nikomu zapomnieć kto rządzi na danej wyspie.
Samice i młode osobniki pędziły przy nim określony tryb życia. 
Na jednej z wysepek wybudowano latarnię morską, która dziwnie komponowała się z okolicznymi górami. Powinna się nazywać latarnią górską..
Mieszkańcy szczycą się swym miastem na końcu świata. Mimo, że klimat nikogo tutaj nie rozpieszcza...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz