środa, 6 czerwca 2018

Zakończenie VII VIOLINOWEGO trekkingu na Pojezierzu Brodnickim

Nastał niestety czwarty, a tym samym ostatni dzień naszego trekkingu na Niesamowitym Pojezierzu Brodnickim. Ostaniego dnia wędrowaliśmy do Małego Głęboczka gdzie, cztery dni temu, zostawiliśmy nasze samochody.
Ci, którzy musieli lub chcieli być wcześniej w domu wyruszyli ze Żmijewa o 8.00. Reszta spokojnie zjadła śniadanie i z psami ruszyła o 10.00.
Z wielkim smutkiem żegnaliśmy prześliczne krajobrazy.
Kolejny dzień słońce grzało pełną parą.  Psy nauczyły się wykorzystywać cień. Czekaly na nas tylko w cieniu, a nasłonecznione odcinki przebiegały pełnym pędem. Oczywiście żaden skrawek wody nie został, przez psiaki pominięty.
Niektórych z nas dopadła alergia, z którą sobie trzeba było radzić...
W miejscowości Brzozie ponownie natknęliśmy się na piękną familię koni.
Po przejściu 24 km dotarliśmy do Małego Głęboczka. Byliśmy diabelnie głodni i wykończeni upałem. Błyskawicznie przebraliśmy się w stroje kąpielowe (psy nie musiały się przebierać) i pognaliśmy przekąpać  się w jeziorze. Woda była wspaniała. I pomyśleć, że dopiero zaczął się czerwiec!
Zrelaksowani ruszyliśmy samochodami w poszukiwaniu żarełka. Kiedy wpadliśmy do smażalni okazało się, że sporo rzeczy jest juź wyjedzone. I tak nie było  surówek,  ani innych warzyw. Małgosia poprosiła właściciela o nóż, deskę do krojenia i dwie  miski.  Po  niedługim czasie, na stole, pojawiły się ryby i frytki, a Małgosia wkroczyła z dwoma miskami surówek z fetą! Z takimi przyjaciółmi nie można zginąć! Dobrze, że w przyszłym roku też jest Boże Ciało, a z nim kolejny trekking..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz