Palau jest rozłożone na 250 wyspach i liczy tylko 22 000 mieszkańców! Ludzie żyją tu spokojnie i mamy wrażenie, że czas płynie znacznie wolniej. Z samego rana wyruszamy na zwiedzanie tego kraju. Z wyspy Koror przemieszczamy się na największą wyspę Babelthaup. Ludność spokojnie mówi o Drugiej Wojnie Światowej i Japończykach, ale w sercach dzieje się coś innego. Oglądamy pieczołowicie pozostawiony, a zniszczony podczas wojny, japoński budynek i niszczejące przed nim japońskie czołgi i działa. W naszym kraju nie pozostawiono takich pamiątek.
Jest to kraj żyjący symbolami, tajemnicami i przepowiedniami, mimo iż jest tu ponad 40% katolików i ok. 30% protestantów. Symbolem czasu jest kogut! To on, pianiem, pokazuje ludności upływający czas.
Oglądamy wspaniały Dom Spotkań. Tutaj mężczyźni, przy sutym posiłku przygotowanym przez kobiety, omawiają ważne i mniej ważne sprawy...
Pamiętać jednak należy, że w tym kraju panuje matriarchat. Do kobiet należy ostatnie i decydujące słowo.
Docieramy do miejsca Stone Monuments. Aby zobaczyć czarne kamienie, trzeba pokonać drogę po schodach w dół, a potem w górę. Nasi Panowie rezygnują z takiego wysiłku i zasiadają na ławce. Panie natomiast oddalają się żwawym krokiem. Zgromadzone w określonej konfiguracji wielkie, czarne kamienie (trochę mniejszy wymiar niż na Wyspach Wielkanocnych) robią na nas niesamowite wrażenie.
Nie wiadomo oczywiście jak i dlaczego tu się znalazły. To one mogą być dla nas symbolem wzajemnych relacji: wszystko się zmienia, my gonimy wszystko, a kamienie dzielnie i niezmiennie trwają.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz