czwartek, 21 lutego 2013
Królowie też gonią świat
Ranek rozpoczynamy od ponownego wyruszenia do Narodowego Parku Nakuru. Park ten podobno nie jest wielki, ale dla nas jest absolutnym szokiem to co widzimy.
Żyje tu wiele gatunków antylop i ptaków. Widzimy brodzące flamingi, ale niestety są pozbawione swojego barwnika (z powodu małej ilości alg, którymi się żywią) i nie wyglądają interesująco.
W pewnym momencie dziwi nas wyprężona postawa antylop i czujnie skierowany wzrok całego stada w jednym kierunku. Okazuje się, że 500 metrów dalej zaległ w trawie lampart. Boże jakiż on piękny! Mimo dłuższego postoju niechętnie opuszczamy to miejsce.
Na szczęście krajobraz z punktu widokowego rekompensuje żal po oddaleniu się od lamparta.
Spotykamy tu niewielkie zwierzątka zwane "góralkami", które podobno są spokrewnione ze słoniami. Nie chce się wierzyć, ale natura potrafi zadziwić.
Włóczenie się po rozległym terenie (który tu jest uznawany za niewielki) daje nam co chwila wiele wrażeń.
Grupy ogromnych nosorożców zwyczajnie powalają na kolana.
Baraszkujące, małe pawiany są cudne i niezwykle ruchliwe.
Prawdziwą wisienką na torcie jest lew, który rozłożył się leniwie na powalonym pniu drzewa. Błogie lenistwo było jego celem nadrzędnym, a jedynym problemem było jak się wygodnie ułożyć i żeby mu łapki nie zwisały... No cóż, Król Lew ma swój sposób na gonienie świata...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz