poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Tego jeszcze nie było!



Nasze drzewko wigilijne bardzo dobrze się czuło najpierw u nas w domu ( gdzie wypuściło nowe gałązki), a potem na tarasie. Od dłuższego czasu czekaliśmy na rozmarznięcie ziemi, ale zima absolutnie nie wydawała na to zgody.
W końcu stało się! W sobotę pojawiło się słońce i było w miarę ciepło. Podjęliśmy decyzję o niedzielnym przewiezieniu i wkopaniu choinki na działce. Do pomocy zostały zwerbowane 2 osoby ( chyba nie były tym faktem zachwycone).
Operacja nie była najprostsza i rozpoczęła się pakowaniem drzewka w wielką płachtę, a następnie wepchnięciem go do samochodu.

                                      




Nasz kot obserwował to z wielkim zainteresowaniem.
 
                                         

Na działce zalegał jeszcze miejscami śnieg, ale Artur dał radę wykopać spory dół. Dzięki typowemu narzędziu ogrodniczemu jakim jest diaksa rozcięto plastikową donicę i umieszczono roślinę w ziemi.



Ubijając ziemię Wojtek odtańczył typowy taniec ogrodnika.

                                        

 Tak późno jeszcze nigdy nie rozstawaliśmy się z choinką. No cóż, lepiej późno niż wcale!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz