środa, 3 kwietnia 2013

Zima wiosną i co dalej?


Mając Šwięta Wielkanocne na względzie i otaczającą nas zimę zdecydowališmy się (pod wpływem naszej młodszej córki Ani) na wyjazd narty. Spakowališmy majdan i wyruszyliśmy do Austrii. W dziesięć godzin dotarliśmy do Bad Gastein. Apartament wykupiony przez internet okazał się rewelacyjny i z fantastycznym widokiem na otaczające góry i urocze miasteczko.
W niedzielę przebudzenie było absolutnym zaskoczeniem bo ktoś zabrał nam widok z okna! W miejsce wspaniałej panoramy mieliśmy mleczną ścianę utworzoną przez padający śnieg!
W cudownym nastroju zasiedliśmy do świątecznego śniadania. Oczywiście na stole gościła maleńka święconka z pisankami przywieziona z Polski.
Ok. południa byliśmy na stoku co okazało się prawdziwym wyzwaniem. W przeciągu 12 godzin w dolinie spadło pół metra, a w górach ponad metr śniegu! W związku z tym stoki były absolutnie nieprzygotowane. Jazda w metrowym puchu wymaga określonej techniki. Upadek w miękki puch jest frajdą, ale wygrzebanie się z ponad metrowego świeżego śniegu jest prawdziwym wyzwaniem! Poza tym ten kto wywijał orła ( bo trzeba przyznać, że wszystkie upadki były bardzo spektakularne) znikał pod śniegiem na dłuższą chwilę. Mgła też nie ułatwiała nam życia.
Oczywiście uprzedzono nas, że trasy są zamknięte, ale nasza grupa i jeszcze kilkunastu innych kretynów nie poddała się i pojechała w dół.
Pod koniec dnia byliśmy kompletnie wykończeni.
Jak ma tak wyglądać nasze narciarskie gonienie świata to chyba po tak intensywnym pobycie trzeba będzie odpocząć....








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz