Po śniadaniu, które składało się z jajecznicy i naleśników z serem wyruszyliśmy w świetnych nastrojach. Mieliśmy do przepłynięcia Jez. Mikaszewo. Krzywe i Paniewo. Po drodze mieliśmy do pokonania kilka śluz.


Są one ogromną atrakcją tego regionu (i słusznie zresztą). Dla wszystkich było wielką radochą uczestniczenie w tym procederze, a nie bierne obserwowanie.



Ja z Małgosią udowodniłyśmy obsłudze, na jednej śluzie, że kobiety też dadzą radę ją obsługiwać!


W tych okolicach powszechne jest zjawisko Pań Jagodzianek. Jeżdżą z mężami samochodami osobowymi i wyłapują takie ekipy jak nasza. Zawsze mają jagodzianki i bułki z serem. My u zapoznanej Jagodzianki zamówiliśmy gołąbki, które zjedliśmy przy jednej ze śluz na trawie. Po czym dobiliśmy jagodziankami i bułkami z serem. Po posiłku zafundowaliśmy sobie sjestę aby wypoczętymi popłynąć dalej
.

Przed 18 dotarliśmy do Płaskiej gdzie naszym oczom ukazały się maleńkie domeczki dla krasnoludków z minionej epoki.


![]() |
Nasz domeczek |
Wieczorem przypuściliśmy szturm na stołówkę. Kuchnia została przez nas spustoszona jak przy najeździe tatarskim ( nie daliśmy rady zjeść tylko stołów i krzeseł).
Z pełnymi brzuchami biesiadowaliśmy do rana przy ognisku.
Przez ostatnie dwa dni śmiałam się 20 godz na dobę. Jeszcze dwa dni- jak ja to wytrzymam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz