czwartek, 19 września 2013

Paali się!!!


Każdy żeglarz wie, że największym przyjacielem na morzu jest łódka. To ona daje schronienie i sprawia, że bezpiecznie docieramy do celu. Angielskie powiedzenie mówi: " Nie należy opuszczać łódki dopóki ona cię nie opuści". Najgorszym koszmarem jaki może się przytrafić to pożar na jachcie. 
Rano obudziło nas słońce i kompletna flauta. Zmuszeni byliśmy naszą Atenę przeobrazić w motorówkę i cały dzień poruszaliśmy się na motorze. Po południu zaległam sobie cichutko w kąciku i zasnęłam. W pewnym momeńcie usłyszałam jakieś wrzaski i głośno wykrzyknięte swoje imię. Nieprzytomna poderwałam się na nogi i pobiegłam na dziób rzucać kotwicę ( na ogół jest to moja czynność więc myślałam, że po to mnie zawołano). Ku mojemu zdziwieniu staliśmy w zatoczce, kotwica była rzucona, a z mesy wydobywały się kłęby dymu jakby ktoś w środku rozpalił z opon ognisko!  Po pokładzie biegała, we wszystkich kierunkach, Kasia krzycząc na całe gardło: paali się! Dobrze, że ją powstrzymano przed skokiem do wody ( chociaż zatoka była śliczna więc kąpiel byłaby przyjemnością). Kapitan natychmiast wyłączył silnik. Załoga rzuciła się po gaśnice.

                                

Kiedy dym ulotnił się otworzono silnik.



Okazało się, że przetarł się jeden kabelek. Jako ignorantka w tej dziedzinie nie będę się wysilać na techniczne wyjaśnienia. Nasi inżynierowie opanowali sytuację i zlikwidowali awarię. Uff!! Byliśmy bezpieczni.

                                     
Jeśli masz ochotę pomóż promować blog i kliknij jedną z ikon poniżej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz