niedziela, 27 października 2013

Nie zapominajmy myśleć



Cudownie jest kiedy wykorzystujemy pogodę na jakikolwiek wysiłek fizyczny. Jeszcze cudowniejszym zjawiskiem jest uczestniczenie w tych poczynaniach naszych  zwierząt. Trudno sobie wyobrazić towarzyszącego nam na trekkingu czy grzybobraniu chomika, żółwia, a nawet kota. Najczęściej towarzyszami na różnych wyprawach są psy. 
Są to wspaniali przyjaciele i jest to dla nich ogromną atrakcją.  Szkoda tylko, że nie zawsze pamiętamy o ich bezpieczeństwie. Dla "miejskiego" psiaka ilość bodźców w lesie, na łąkach czy nad wodą, może być zwyczajnie niebezpieczna. Bombardujące go ze wszystkich stron stymulanty powodują zwyczajne oszołomienie czego rezultatem jest "ogłupienie" psa. 
Właściciele orientują się, że zrobili błąd puszczając swobodnie swojego pupila kiedy jest już za późno. Bez względu na rasę zwierzak powinien być przyzwyczajony do dużych przestrzeni i powinien bezwzględnie reagować posłuszeństwem na przywołanie. Jeżeli w codziennych warunkach jest tego brak to lepiej zafundujmy naszemu pupilowi solidne bieganie w terenie mu znanym.
Tej jesieni wędrowaliśmy z kijami po leśnych terenach. Była piękna, słoneczna pogoda i spotykaliśmy sporo liudzi. Między innymi minęliśmy liczną rodzinkę, wokół której szaleńczo biegał husky. W doskonałych nastrojach pomaszerowaliśmy dalej. Po około 30 minutach mignął nam w krzakach znajomy cień cień psa. Po następnych 20 minutach znowu zobaczyliśmy biegającego huskiego,a po godzinie pies pilnował się nas zachowując bezpieczną odległośč. Widząc, że ma obrożę z medalikiem przywołaliśmy sunię mając nadzieję na wyryty na medaliku nr telefonu. Ku naszej rozpaczy zobaczyliśmy tylko krzyżyk! Nie słyszeliśmy żadnych nawoływań i nie mieliśmy pojęcia gdzie podziała się nieodpowiedzialna rodzinka. Kontynuowaliśmy wędrówkę, a pies z nami. Miałam nadzieję, że po dotarciu na działkę zapakujemy znajdę do samochodu i sprawdzimy czy ma czipa. Poza tym jako rasowy pies powinna mieć tatuaż. W pewnym momencie zorientowaliśmy się, że my również się zgubiliśmy. Nie mogliśmy sprawdzić naszego położenia bo telefony nie miały zasięgu. Teraz nie bardzo było wiadomo kto kogo prowadzi w tej zagubionej gromadce. Zaczęło się ściemniać. Na szczęście pojawił się zasięg i mogliśmy obrać właściwy kierunek powrotu, a z nami sunia. Nagle wyskoczyło na nas kilka wiejskich psów. "Nasz" psiak wpadł w panikę i czmychnął w zarośla. Zaczęliśmy go szukać. Nasze nawoływania, bez znajomości imienia, były skazane na niepowodzenie. Załamani kontynuowaliśmy powrót na działkę. Miałam nadzieję, że znajdzie huskiego ktoś kto będzie chciał go zwrócić sympatycznej rodzince, a w wypadku niemożności zwyczajnie go pokocha. Oby tylko nie skończył na łańcuchu w budzie! 
Byłam i jestem wściekła na nieodowiedzialnych właścicieli. Brak świadomości o zachowaniu psa ( szczególnie huskiego) to jeden problem.  Ale brak nr telefonu przy obroży to zwykły skandal i głupota! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz