czwartek, 28 listopada 2013

Na lądzie


Z ogromnym żalem zostawiamy załogę White Manty. Mamy jeszcze na Phuket sporo zwiedzania. Po południu docieramy do naszego hoteliku w Patong ( okazało się, że mieści się w nim Konsulat Polski!). 
W pokoju odkrywam  wyraźny rysunek marmurka na skórze- DCS!!!!! Panika wywołuje u mnie dziwną bladość. Natychmiast Grzegorz (jako zawodowy ratownik) każe mi się położyć. Otrzymuję aspirynę na rozrzedzenie krwi i wszyscy znoszą mi z pokoi swoje butelki z wodą. Po czym cztery osoby wyruszają na poszukiwanie tlenu w którymś z centrów nurkowych. W między czasie jestem umówiona na wizytę u lekarzana jeśli do rana objawy nie ustąpią. Ratunku! Jutro mamy zwiedzanie wyspy i słonie, a ja będę w łóżku. Leżę, piję wodę z jakimiś minerałami i modlę się o poprawę swojego stanu. Grupa siedzi wokół mnie i żartuje bezlitośnie. 
Ok północy objawy ustępują by nad ranem zniknąć zupełnie. Hurra! Jestem ocalona i jadę na lądową wyprawę.
Phuket jest piękną wyspą, a po ogromnym tsunami w 2004 roku nie ma śladu. 
Niestety zatoczki przecudnej urody są zabudowane hotelami. 
Miasteczko Phuket z maleńkimi, kolonialnymi uliczkami robi na nas duże wrażenie. Niestety,jak na całej wyspie, jest tu mrowie ludzi.
Wycieczka na słoniach miała minimalistyczny charakter i bardzo żałowałam, że nie była to dłuższa wyprawa. 

Natomiast występ małpki w metalowej obroży uwiązanej na lince i szarpanej bez litości aby wymóc na niej wykonanie sztuczek doprowdził mnie do wściekłości. 
                                     
                                                       Fot. Joanna Grootings
Wyszłam przed końcem "występu".
Budowany od kilku lat posąg Wielkiego Buddy robi ogromne wrażenie, ale nie u wszystkich jest ono pozytywne. 
                                       
Wokół budowanego, ogromnego pomnika tętni życie wyznawców Buddyzmu.

                                       
Musimy pożegnać Phuket bo, czeka na nas tajemniczy Laos! Szkoda, że część naszej grupy wraca do domu. No cóż... Będziemy gonić świat za nich!

Jeśli lubisz ten blog pomóż go promować i kliknij w jedną ikonkę poniżej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz