wtorek, 22 lipca 2014

Każda wyspa ma "to coś"


Ok. 18 dopływamy na Amorgos, gdzie była kręcona większość scen do filmu "Wielki Błękit". Porcik i miasteczko nie powala na kolana , ale jest ok.  Wędrując po uliczkach greckich wiosek zawsze można się natknąć na prawdziwe perełki.
Przypłynęliśmy tu nie dla tego miejsca, ale dla niezwykłego klasztoru, który "zawisł" na skale.
Od kierowców taksówek dowiadujemy się, że monastyr można odwiedzać do godz. 20. Zbieramy się błyskawicznie i bierzemy dwie taksówki. Jedziemy kilkanaście minut. Miejsce jest niesamowite, a panorama z góry szokuje każdego.

                             
                                                       fot. M. Przybylska

 Niestety dowiadujemy się, że klasztor jest dostępny dla turystów do godz. 19, a było 15 min po..... Wściekli wróciliśmy do portu, nie wierząc, że taksówkarze nie wiedzieli o godzinach otwarcia.
Następnego dnia rano załoga nie poddała się i ponownie pojechała zobaczyć monastyr ( tym razem wypożyczonym samochodem). Cierpliwość i determinacja zostały nagrodzone.
                               
                                                      fot. M. Przybylska

 Odpowiednio ubranych ( zakryte ramiona i kolana, a ci co byli "rozgogoleni"otrzymali eleganckie wdzianka) wpuszczono na teren klasztoru. Tu można było "dotknąć" historii. Życie popów jest oderwane od współczesnych realiów, ale absolutnie należy podziwiać kultywowanie tradycyjnego sposobu postrzegania świata. 
                                
                                                fot. M. Przybylska

Załoga wróciła absolutnie usatysfakcjonowana i teraz mogliśmy opuścić Amorgos...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz