piątek, 12 września 2014

Patmos- czy apokaliptyczne?


To tu jak głosi legenda powstała w 95 r.n.e. biblijna Apokalipsa św. Jana.
                                  
Cumujemy w porcie Skala. Cieszymy się, że zatankujemy wodę i schłodzimy lodówki. Niestety o zimnym piwie na łodzi možemy na razie zapomnieć, albowiem kabel elektryczny ze specjalnymi wtyczkami zostawiliśmy na kei w Kos! Po chwilowej panice panowie ogarniają temat (co nie było łatwym zadaniem) i po kilku godzinach mamy nowy kabel, nie jest wyjątkowo długi,ale prąd na łódce jest! 
Teraz możemy wynająć samochody i zacząć zwiedzanie wyspy. 

Na wzgórzu w centrum Chory znajduje się klasztor św. Jana Ewangelisty otoczony murami potężnej fortecy. 
Obecność mnichów na wyspie jest wszechobecna. 
                        
Zwiedzamy imponującą budowlę zmieszani z gośćmi weselnymi potentata Coca Coli. To właśnie tutaj postanowił wziąć ślub. Pogoda jest wspaniała i pełni zapału wspinamy się wązkimi schodkami.

                               

Zauroczeni jesteśmy również absolutnie przecudnej urody wiatrakami. 
Mamy szczęście gdyż razem z nami pod wiatrakami pojawia się pracownica. Jednym z jej zajęć jest odpowiednie ręczne rozstawianie żagli na skrzydłach wiatrakôw! Obserwujemy jej pracę i słuchamy jej opowieści.
Stojąc pod wiatrakami widzimy niesamowity kształt wyspy z bardzo urozmaiconą linią brzegową. 
Illość zatoczek jest oszałamiająca. 
Następnym naszym celem jest góra, z maleńką kapliczką na szczycie,  z kąd chcemy zobaczyć zachód słońca. Wiedzie tam bardzo wązka, kręta dróżka, na której nasze małe samochody ledwie się mieszczą.
Czekając na  zachód słońca włóczymy się po okolicznych skałach. 
Wydawać by się mogło, że będzie to jeden z tysięcy pięknych zachodów słońca. Nic bardziej mylnego! 
Zachód z pięknym odbiciem różu i błękitu na niebie był iście spektakularny. 
Teraz pozostało nam tylko zobaczyć festiwal tańcy ludowych, który tego dnia odbywa się na wyspie! ( grunt to mieć farta).
Wieczorem  zaś w porcie wyspa z tancerzami ( przebranymi w stroje cywilne) balowała do białego rana.
Rano z żalem żegnamy cudne Patmos, gdzie nie znaleźliśmy oznak zbliżającej się apoklipsy. ( Nowy kabel tym razem zabraliśmy ze sobą.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz