Wszyscy goście niecierpliwie oczekiwali na parę młodą, której niełatwo było dotrzeć na miejsce. Jak to na wsi bywa na drodze czekały na nich bramki gdzie musieli się drogo wykupywać aby móc jechać dalej.
Wreszcie dotarli gdzie czekało ich powitanie chlebem i solą oraz kieliszkami z wodą i wódką.
Ewa ponownie jak w Grecji trafiła na wódkę!
No cóż, Artur nie będzie miał lekko..
Z wielkim wzruszeniem wszyscy składali im życzenia.
Gorąca noc sprzyjała zabawie na powietrzu.
Pierwszy taniec pary młodej gawiedź oglądała z galerii.
Tańcom i wygłupom do 6 rano nie było końca.
Wyjście męskiego grona na pomost oczywiście skończyło się wielką kąpielą w jeziorze.
fot. Adam Holnicki-Szulc |
No cóż na weselu wszystko zdarzyć się może.... A nad ranem telefony i kluczyki dzielnie były suszone ( nie wiedzieć czemu bez pilota samochody nie chciały współpracować!).
fot. Adam Holnicki-Szulc |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz