W tym roku pogoda rozpieszcza nas nieprawdopodobnie. Możemy się równać z latem i jesienią w Grecji.
Żeglując w ostatni weekend na Zalewie Zegrzyńskim chłonęliśmy wspaniałą atmosferę. Na wodzie było bardzo dużo żaglówek, windsurfing'ów i kajaków.
W powietrzu też wiele się działo.
A wszystko to było opatrzone cudownymi kolorami jesieni.
Wracając do domu niedzielnym popołudniem natknęliśmy się Na Święto Ziemniaka w Stanisławowie Pierwszym.
Wysiedliśmy oczywiście.
Na przygotowanej scenie tańczyły i śpiewały różne zespoły i była gotowana zupa dyniowa przez wójta, starostę i księdza.
Mieszkańcy wielkich miast nie znają atmosfery odpustów i jarmarków. Na szczęście mniejsze miejscowości zachowały ten rytuał i bardzo dobrze.
To nic, że co poniektórzy fałszowali na scenie jak zarzynane koty, a na niektórych stoiskach kusiła dzieci chińska tandeta. Tego dnia przybyli tłumnie okoliczni mieszkańcy aby się spotkać i zabawić (bo w małych miejscowościach wszyscy się znają w przeciwieństwie do bloków w miastach).
Można było spróbować różnych wyrobów ziemniaczanych. Kupić wspaniałe chleby i miody.
Ja rzuciłam się na pyzy z mięsem i ogromne pajdy chleba z duszoną cebulą.
Takie uroczystości to też są kolory polskiej jesieni....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz