czwartek, 13 listopada 2014

Dzień pełen różnorodności..


Tego dnia pierszym naszym celem była Kaplica Czaszek z XVIIIw Czermnej. Są w Europie tylko trzy takie miejsca. Zbiorowy grobowiec, który jest jednocześne małą kaplicą wywarł na nas ogromne wrażenie. 
Czaszki i kości znajdują się na suficie, ścianach i pod podłogą, a po środku jest mały barokowy ołtarz. W tym miejscu każdego dopadają przemyślenia o sensie życia doczesnego. Tutaj przed śmiercią wszyscy stają się równi. Znajdują się tu szczątki poległych i zmarłych w czasie wojny trzydziestoletniej, wielkiej zarazy cholery i wojen śląskich.
Rozśmieszył nas fakt, że bilet na parkingu kosztuje  7zł, a do kapliczki 5zł ( jakoś cenimy drożej życie doczesne...).
Następnym naszym celem był Szczeliniec Wielki, który jest najwyższym szczytem Gór Stołowych (919m n.p.m.). Na szczyt wiodą miliony schodów. Podczas naszego podejścia wyszło słońce, więc nagrodą za podejście były fantastyczne widoki.
 Zwiedzanie korony Szczelińca jest wskazane dla osób nie bardzo grubych. 
Otyłość może być przyczyną zakleszczenia się w jednej z wielu szczelin, a wątpię czy będzie możliwość wysadzenia skały aby oswobodzić potencjalnego nieszczęśnika.
                                         
 Niestety nasz trekking odbywał się tutaj w tłumie innych turystów.
 Powrót schodami był dla mojego kolana zwykłym morderstwem, a czekały na nas jeszcze Błędne Skały! (850m n.p.m.)
Chciałam znacznie skrócić sobie męki i pokonać trasę samochodem. Niestety musiałam zagryżć zęby i iść. 
Na szczęście Błedne Skały okazały się OBŁĘDNE!!! 
Łażenie o zmroku przez dziesiątki różnych wązkich korytarzy i przeróżnych dziur było suuuper! 
                                      

                                    
Bez wązkich kładek wytyczających szlak nie mielibyśmy szans na wyjście z tego kamiennego labiryntu. 
Wychodząc z tego zwariowanego miejsca ( tylko natura mogła coś takiego stworzyć w piaskowcu) napotkaliśmy trójkę młodych facetów, którzy siedzieli na ławeczce i raczyli się wódeczką i sokiem pomarańczowym. Był już zmierzch, a oni bez latarek dopiero zamierzali wejść w ten cud natury. Ciekawe czy udało im się wyjść tego samego wieczoru. Na szczęście listopad mamy ciepły tego roku!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz