W sylwestrowy wieczór urządziliśmy sobie,w ośrodku, śledzika przed wyjściem na nocne harce. Oczywiście wiktuałów jak zawsze było masa. Kasieńka na kuchence, którą przywiozła, gotowała dla wszystkich kiełbachę. Zbigi w czajniku ugotował jajka.
O 21 wpakowaliśmy się całą grupą do autokaru, który nas zawiózł na Wierchomlę. Tu pod gwaizdami, przy muzyce i różnistych napitkach przetańczyliśmy przywitanie nowego roku.
Humory jak zawsze były super.
Wisienką na torcie karnawałowej nocy było przejście przy latarkach szczytami na Szczawnik. A zjazd, na tym co kto miał, wyratrakowaną trasą narciarską było absolutnie fantastycznie. Po takim szalonym zjeździe każdy z nas przyniósł do ośrodka kilka kilogramów śniegu w bieliźnie. O 4.30 Ostrowianka przywitała nas ciepłym strogonowem i innymi pysznościami ( nawet zespół zagrał nam kilka kawałków).
Uwielbiam takie bale sylwestrowe!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz