Ostatniego dnia Morze Tyreńskie z łagodnego baranka przeistoczyło się w groźnego lwa.
Niestety wcześniej uszkodziliśmy lewy saling. Kapitan zabezpieczył usterkę, ale mogliśmy pływać tylko prawym halsem?!
Zaczęło wiać 25 węzłów. Nasza lekko spanikowana załoganta Mira czuła się bezpieczniej w ogromniastym kapoku.
Po kilku godzinach wymieniono saling i łódeczka była jak nowa.
Żegnajcie Wyspy Liparyjskie, witaj Sycylio!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz