Dziś po fantastycznym żeglarstwie zapływamy do zatoczki, na Wyspie Levitha, która jest naturalnym porcikiem.
Gospodarze ( mieszka tu rodzina dziewięcioosobowa rodzina) przygotowali tu od zeszłego roku następne muringi dla jachtów. (Post o tym miejscu - lipec 2014). Może zacumować tu obecnie 11 jachtów! Obok nas cumuje Polska załoga. Przed wieczorem wszystkie bojki są zajęte. Relaksujemy się pełną gębą.
A przed nami promienie zachodzącego słońca pląsają w zatoce.
Wieczorem wędrujemy do rodzinnej tawerny.
Witają nas stada kóz i owiec.
Idziemy wzdłuż niezwykłego ogrodzenia okalającego ogród warzywny.Kolacja jak poprzedniego roku jest rewelacyjna.
Przebojem dla całej załogi jest koźlęcina, a dla niektórych koźlęce podroby ( których ja osobiście nie znoszę). Cała grecka rodzina cieszy się dobrym zdrowiem, a gosdarstwo jest zadbane.
Rankiem opuszczamy wyspę, podziwiając grupkę ludzi, którzy potrafią w izolacji przeżyć. Mamy kompletną flautę, więc płyniemy na silniku. A wokół nas krąży grupa kilkudziesięciu delfinów.
Ale początek dnia!
No cóż. Niezwykli ludzie, niezwykłe miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz