Port Elizabeth to sympatyczne miasteczko, gdzie w ciągu dnia, licznie zapływają turyści różnej maści, wieku i narodowości.
Wszyscy niespiesznie przechadzają się i kupują różne, niepotrzebne rzeczy. My oczywiście kupujemy warzywa i owoce.
O 21, odpowiednio ubrane, wszystkie załogi popłynęły pontonami na ląd.
Drzewa i krzewy przywitały nas kolorowymi lampkami.
Była tu nawet pusta szopka ( zawartość została buchnięta). Na piaszczystym placyku rozstawiono scenę i kolumny, z których ryczała muzyka w stylu zwichniętego reggae. Początkowo było mało ludzi, ale ciągle przybywali i przybywali.
Nowy Rok przywitaliśmy na plaży w knajpce przy karaibskiej muzyce.
Tylko w tym rejonie można usłyszeć charakterystyczne dźwięki wygrywane na bębnach wykonanych z beczek po paliwie!
Powrót na katamarany zakończyliśmy oczywiście muzyką i tańcami. Witaj Nowy Roku 2016!
Czesc Violu!
OdpowiedzUsuńSzczesliwego Nowego Roku dla Ciebie, Wojtka i reszty zalogi.
Pieknego mieliscie Sylwestra!
Zycze Wam zebyscie w Nowym Roku mogli kontynuowac Wasze pasje zeglarsko-podroznicze, ilustrowane pieknymi zdjeciami publikowanymi na Twoim blogu.
Gorace pozdrowienia z pochmurnej Brukseli.
Malgosia L