Prognozy na weekend mówiły, o słońcu i intensywnych burzach. No cóż... W sobotę wstaliśmy rano, zapakowaliśmy samochód i pojechaliśmy nad Zegrze ( ja i pies samochodem, Wojtek rowerem:)). Pogoda była super. Wiał baksztak więc mogliśmy postawić spinakera ( ku radości wszystkich będących na wodzie).
Trzeba przyznać, że wyglądaliśmy wspaniale! Mimo niedużego wiatru dzięki spinakerowi nieźle posuwaliśmy!
W Wierzbicy przy moście zacumowaliśmy przy smażalni ryb. Spotkaliśmy się ze znajomymi i ( jak zawsze) zjedliśmy pyszny obiad ( szczupak, okonki, frytki, surówki, soki pomidorowe kosztowały 68zł). Kiedy tak sobie siedzieliśmy na tarasie rozszalała się niezła burza. Z przyjemnością oglądaliśmy "zarwanie się chmury" będąc suchymi i zadowolonymi z życia. Po kilkunastu minutach zaświeciło słońce i mogliśmy kontynuować naszą podróż w górę Narwi. Ok. 18 znaleźliśmy sympatyczne miejsce na nocny biwaczek z prywatną plażą.
Pies był zachwycony możliwością nieograniczonej kąpieli.
Wieczór był bardzo ciepły i nie było komarów.
Siedzieliśmy do późnej nocy przy ognisku zajadając się kolacją i delektując zimnym białym winem.
Warto było popłynąć mimo burzowych prognoz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz