Ostatni dzień w Kopenhadze był ciepły i słoneczny.
Po typowym duńskim śniadaniu: owsianka z owocami i serem skyr ( pyszny i ma tylko 0,2% tłuszczu)
wsiadam na rower i jadę na dziedziniec pałacu Amalienborg (oficjalna rezydencja duńskich monarchów), gdzie w południe odbywa się uroczysta zmiana warty.
Przyjeżdżam kilka minut przed dwunastą i czekam z tłumem gawiedzi na godzinę "0"!
Punktualnie przybywa orkiestra wojskowa i możemy obserwować zmianę warty.
Wymykam się przed zakończeniem, bo chcę we względnym spokoju odwiedzić ponownie Małą Syrenkę (Den Lille Havrue), a wiem, że tłum z placu będzie kierował się również w tamtym kierunku!
Stojąc na nabrzeżu Langelinie znowu podziwiam niewielką, smutną postać, która stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych pomników świata.
Nieśpiesznie się włóczę po parku i zasiadam przy porcie jachtowym popijając piwo.
Po dłuższej chwili jadę krótki odcinek do Muzeum Sztuki i Wzornictwa ( Designemuseum Denmark). Jest to istna świątynia dla tych co kochają skandynawski design!
Zasada " im skromniej tym lepiej" jest podstawą duńskiego wzornictwa. Jednocześnie liczy się komfort i praktyczna strona użytkowania, nie wspominając o pomysłowości wykorzystywanych materiałów do produkcji wymyślonych projektów!
Odnajduję tu mój fotel, który jest inspirowany projektem fotela Egg!
Zaprojektował, go w 1958 roku, Arne Jacobsen do hotelu Radisson SAS w Kopenhadze.
Mogę potwierdzić, że jest niezwykle komfortowy i uwielbiam na nim siedzieć.
W mecce sztuki odbywają się liczne spotkania.
W ciepłe dni można tu w pięknym ogrodzie wypić kawę czy coś zjeść.
Uduchowiona kieruję się do Nyboder. Jest to jedno z najstarszych na świecie planowanych osiedli mieszkaniowych.
Powstało w 1631 roku z rozkazu króla Chrystiana IV, który chciał zachęcić marynarzy do pozostawania w Danii i nie zaciągania się pod obce bandery. Oryginalne domy były parterowe, później dobudowano piętra.
Pomarańczowe budynki są cały czas zamieszkane. Część z nich stanowi zamknięte mini osiedla, w których mieszkają rodziny z dziećmi.
Moje wędrowanie nie może się obejść bez parku przy zamku Rosenborg.
Cmentarze w Kopenhadze są naprawdę niezwykłe.
Cmaentarz Assistens jest pięknym parkiem gdzie ludzie jeżdżą na rowerach, spacerują, biegają i urządzają pikniki.
Fot. A. Danielak
Tutaj przeszłość i teraźniejszość funkcjonują w absolutnej symbiozie.
Wieczorem jedziemy do Kødbyen Fiskebar. Mamy zarezerwowany stolik na 21 bo wcześniej wszystko było zajęte. Parkujemy rowery na placyku otoczonym bylejakimi pawilonami. Kiedyś znajdowała się tu sortownia mięsa (dzielnica Meatpacking). Przy każdym pawilonie siedzą tłumy ludzi.
Najpierw kierujemy kroki do pawilonu gdzie jest bar piwny. Atmosfera jest absolutnie wyluzowana. Na ścianie znajduje się kilkanaście kranów z różnymi gatunkami piwa. Barmani każdemu doradzają jaki wybrać trunek. Do piwa można też zamówić boczek czy też inną habaninkę.
Po degustacji piwa przenosimy się do restauracji, która jest miejscem kultowym. Wystrój jest bardzo prosty. Na wielkich ladach (pozostałości po sortowni) przygotowywane są posiłki. W przeciwieństwie do baru piwnego posiłki potrafią być tu wyszukane i są bardzo elegancko podawane.
Ceny małe nie są. Ale warto! Zamówiłyśmy ostrygi, małże, dorsza i białe wino. Wszystko było podane z pomysłem (np. ostrygi na tacach wypełnionych otoczakami).
Ten wieczór spędziłyśmy z córką we wspaniałych nastrojach, a kolacja i atmosfera tego miejsca były prawdziwą wisienką na torcie! Na pewno jeszcze nie raz i nie dwa będę gonić świat w Kopenhadze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz