poniedziałek, 29 maja 2017

Doganiać świat do upadłego! ( Islandia)


Ostatniej nocy nie zmrużyłam oka z powodu silne wiejącego huraganu. 
Mieliśmy wrażenie, że nasz camper zostanie zdmuchnięty.
Dzień zaczynamy mocnym akcentem od poszukiwania Zielonej góry (Mælifell mountain). 
Prowadzi do niej górska, nieutwardzona droga. 
Na Islandii sporo dróg jest nieprzejezdnych. Podejmujemy rękawicę i rozpoczynamy nieprzewidywalną jazdę. ISUZU z napędem na cztery koła sprawuje się świetnie. Pokonujemy rzeki trochę denerwując się czy nam się naleje woda do środka czy też nie! 
Wzdłuż drogi co jakiś czas pokazują się poważne pęknięcia. Nie zagrażają one życiu, ale wjechanie  kołem unieruchomiłoby samochód na amen. 
O prawdziwy zawał przyprawiają nas osuwiska, z powodu których brakuje fragmentów drogi. Tutaj upadek kończy się na dnie przepaści. 
Po dwóch godzinach walki z trudami górskiej drogi dojeżdżamy, gdzie droga ginie, w dolinie, pod śniegiem. Kapitulacja nie jest wpisana w naszą naturę, ale niestety musimy się poddać. Powrót do drogi utwardzonej też nie jest lekki....
Na szczęście pobyt w wąwozie Fjadrárgljfur Masjid  poprawia nam humory! 

Jesteśmy wręcz porażeni z zachwytu czołem lodowca Skaftafell w Parku Narodowym Vatnajökull.
 Kilkunastometrowe bryły lodowe wyglądają magicznie. Lodowiec przesuwa się 20 cm na dobę. Niby niewiele, ale powoduje to niestabilność przesuwającego się podłoża. Wielu śmiałków ignorujących ostrzeżenia weszło na bryły i nie wróciło.....
W Glacier Lagoon (Jökulsárlón) widzimy płynące, oderwane bryły lodowe, które na zawsze żegnają ląd i wpływają na wody Atlantyku.
Widzimy młodą parę, która ma sesję zdjęciową. 
Z pewnością zdjęcia będą spektakularne, ale współczujemy pannie młodej. Mamy nadzieję, że nie skończy się dla niej sesje ciężkim przeziębieniem.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz