Południowa część wyspy zachwyciła nas pierwszy raz w czerwcu. Odpływając miałam uczucie absolutnego niedosytu.
Tym razem zrezygnowaliśmy z pobytu na Milos aby dokładniej spenetrować Poliagos.
Załoga widząc kolorystykę skał zaniemówiła z zachwytu.
Popołudnie zeszło nam na penetrowaniu korytarzy wykutych wysoko w okolicznych skałach.
Skały na których stawialiśmy stopy i ręce często się kruszyły.
Nagrodą za trudy były widoki Ateny z góry.
Wieczorem na małej plaży zbieraliśmy kamyki.
Po kolacji urządzamy turniej gry w ciupy!
Emocji było wiele. Z dumą muszę napisać, że wygrałam z neptkami bez problemu!:))
Następnego ranka zniknęliśmy w wodzie na ponad dwie godziny!
W pierwszej minucie odkryliśmy wąwóz w ogromnej skale.
Woda stworzyła przy Poliagos niesamowite formacje skalne.
W pionowych klifach tuż przy powierzchni wody co kilkanaście metrów odkrywaliśmy groty, którymi często mogliśmy przepływać niczym pasażami handlowymi w miastach.
Widoczność była świetna, a woda cieplutka.
Kompletnie straciliśmy rachubę czasu.
Po dwóch godzinach kapitan wysłał po nas umyślnego z zapytaniem czy wogóle zamierzamy wracać. Otóż, nie zamierzaliśmy!
Dwie i pół godziny przebywania w wodzie minęło błyskawicznie.
Ta forma doganiania świata jest najlepsza w świecie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz