środa, 17 stycznia 2018

Witaj Meksyku!


Jadąc na wyprawę lądowo- nurkową powinnam starannie przygotować siebie i swój sprzęt.  O sprzęt zadbałam, ale pakowanie , jak zawsze było wariackie i na ostatnią chwilę. 
O czwartej rano pojawiam się na lotnisku, gdzie już dojechała Marta z Krakowa. Odprawa przechodzi gładko. Po dwudziestu godzinach, z przesiadką w zamglonym Amsterdamie, lądujemy wieczorem, w Meksyku. Tutaj czeka na nas reszta babskiej ekipy. Przywitało nas +8 stopni, więc zaczynam spotkanie z Meksykiem od wyciągnięcia puchówki. 
Rano nie jest lepiej: 0 stopni!!!! Ubieramy wszystkie ciepłe ubrania i ruszamy z przewodnikiem zwiedzać miasto. 
            Fot. M. Zinkow
Miłym zaskoczeniem są ulice bez samochodów! 
Okazuje się, że w niedzielę część ulic ( ok 40 km) jest zamykanych dla samochodów. Mieszkańcy wylegają rodzinnie ciesząc się brakiem ulicznego, codziennego chaosu. 
Poruszają się pieszo, na rolkach lub rowerami. 
Bardzo często towarzyszą im psy, które biegną obok lub jadą w koszykach. 
Wszyscy są uśmiechnięci i delektują się wolnym czasem bez zgiełku samochodów. Na każdym rogu słychać muzykę, przy której młodzi ludzie ćwiczą rozmaite układy taneczne. 
W kafejkach można się napić nieśpiesznie świetnej kawy, lub popróbować wyśmienitych czekolad. 
Jesteśmy zachwycone niedzielnym pomysłem zamknięcia ruchu samochodowego. Każdej z nas marzy się pomysł wdrożenia tej idei do polskich miast!
Przed południem pojawiamy się w Muzeum Antropologii.
Tutaj  przewodnik przedstawia nam krwawą historię Meksyku.
Szokującym jest upadek rozwiniętego państwa Azteków. Spowodowany był najprościej ujmując przepaścią kulturową. Hiszpański zdobywca Hernán Cortés wykorzystał skłócone plemiona Indian do walki z Aztekami. 
W 1521 roku azteckie miasto Tenochtitlán zamienił w perzynę. Na jego zgliszczach postanowił wybudować nowe miasto: Meksyk.
W 1524, dzięki Cortés'owi rozpoczęto budowę Katedry Metropolitańskiej.  
            Fot. M. Zinkow
Przy budowie wykorzystano materiał ze zburzonych indiańskich świątyń. 
Wzruszającym akcentem jest ciągła obecność Papierza Jana Pawła II. Przed katedrą stoi pomnik uśmiechniętego papierza Polaka w pelerynie wykonanej z kluczy, które przynieśli mieszkańcy Meksyku!
                                  
Brak solidnych fundamentów jest dziś przyczyną przechylania się starych budynków i pękania ich ścian.
Do tego dochodzą trzęsienia ziemi. 
Przed Pałacem Narodowym, na placu Zocaló, stoi kolejka chętnych do zwiedzenia pałacu aby zobaczyć słynne murale Diego Rivery. Dołączamy do nich i po kilkunastu minutach zwiedzamy pałac.
Na ścianach oglądamy historię Meksyku namalowaną przez Riverę. 
Poznając dzieje tego regionu każdy zaczyna rozumieć wielokulturowość Meksyku. 
Dwudziestomilionowa aglomeracja potrafi być niebezpieczna. Dlatego nie należy zapuszczać się w biedne dzielnice, gdzie nawet policja nie zagląda. Jak w każdym mieście, na świecie, należy pilnować dokumentów i pieniędzy. 
Wędrując uliczkami, do wieczora, nie napotykamy na żadne nieprzyjemności. Mieszkańcy są bardzo mili. Jedyne co nas razi to wszechobecna policja z bronią gotową do strzału. Jest tutaj wiele rodzajów policji i firm ochroniarskich uzbrojonych po zęby. 
Po całodniowym szwędaniu docieramy do hotelu, a jutro czeka nas znowu długi dzień..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz