niedziela, 5 maja 2019

Świat podwodny w Maria La Gorda (Kuba)


Znalazłszy się w raju, jakim jest zachodni brzeg Kuby, z niecierpliwością, oczekiwaliśmy wejścia na pokład ze sprzętem nurkowym. Łódź, na której wypływaliśmy była specjalnie dedykowana dla ekip nurkowych.
fot. J. Łyszczarz

 Załoga starała się spełnić wszystkie nasze oczekiwania za wyjątkiem nurkowania na nitroxie. Z prozaicznego powodu: na Kubie nie ma nitroxu i już... 
 Atmosfera była fantastyczna: cały czas rozbrzmiewały latynoamerykańskie rytmy. Tańczyliśmy między nurkowaniami, a nawet pobieraliśmy lekcje salsy!

 Byliśmy szczęściarzami, albowiem przez wszystkie dni Morze Karaibskie rozpieszczało nas cudownie spokojną pogodą.

Nurkowania praktycznie nie różniły się od nurkowania w akwarium: Pływaliśmy w zupie żywych ryb. 

Ukształtowanie dna, w tym regionie było, bardzo urozmaicone. 
Przejrzystość wody była świetna.
fot. J. Łyszczarz

Pływaliśmy przy, sięgających dna , pięknie porośniętych koralowcami ścianach.
 Podziwialiśmy niesamowite tunele i groty. 
Rafy koralowe charakteryzowały się dużym bogactwem fauny i flory.


 Mogliśmy podziwiać czarne korale, z których Kubańczycy są bardzo dumni. 
Nie cierpieliśmy na wychłodzenie- na głębokości 25 metrów temperatura wody wynosiła 27 stopni!
Snurkowanie też  było tutaj ekscytujące. Na głębokości ok. 3 metrów osiadł żaglowiec przy brzegu. 
Można go było podziwiać nad i pod wodą. Szkoda tylko, że nikt nie pomyślał o usunięciu z dna porozrzucanych akumulatorów i obcięciu zwisających kabli. Snurkując widzieliśmy wiele rybek i dużą langustę, która rozłożyła się wygodnie na ok. 2 metrach.
Jednym słowem Pan Bóg musiał zagościć tutaj na dłużej. Ewidentnie potrzebował troszkę czasu aby stworzyć raj nad i pod wodą. 
My na szczęście mogliśmy podziwiać obydwa wymiary boskiego cudu.
fot. J. Łyszczarz



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz