poniedziałek, 2 września 2024

„Dziki zachód” wciąż istnieje! (Kanada)

Przez przypadek znaleźliśmy się w miasteczku jak z westernu! Przemierzając okolice Walhichi zobaczyliśmy stare, drewniane zabudowania.



 Natychmiast skręciliśmy w szutrową drogę i znaleźliśmy się w Ghost Town  (Miasto Duchów).  Za niewielką opłatą mogliśmy zwiedzać niezwykłe miasteczko. Właściciel terenu powiedział, że możemy się szwendać gdzie chcemy, ale musimy być ostrożni przy żółtym samochodzie i lepiej nie oglądać z bliska płyt nagrobnych. Znajdują się one w suchych trawach gdzie gnieżdżą się grzechotniki! 




Po tej informacji  nasze ruchy się zagęściły i żadne z nas  nie schodziło z drewnianych podestów. W miasteczku można było iść do dentysty, fryzjera czy zrobić sobie zdjęcie. 


 


                                         

W saloonie, nad barem wisiała rozciągnięta skóra grzechotnika. 



Oglądaliśmy ostrogi zawieszone na ścianie domu i różne sprzęty gospodarcze. 



Brakowało nam jednego elementu, który naszą wizytę uczyniłby kompletną: pojedynku rewolwerowców na zakurzonej drodze! 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz