wtorek, 27 listopada 2012

Nic dwa razy się nie zdarzy

Porażeni nurkowaniem z mantami cały wieczór potrafimy tylko o nich mówić. Reszta grupy słucha i ogląda zdjęcia. W tej sytuacji kapitan postanawia powtórzyć German Channel. Może znowu spotkamy manty. Wypływamy uzbrojeni w aparaty, kamery i świetny nastrój.
Podczas nurkowania zanurzamy się na ok. 7 metrów i z szerokimi oczami rozglądamy się uważnie. Manty po trzykrotnym pojawieniu się na kilkanaście sekund znikają bezpowrotnie. Po dłuższym oczekiwaniu opadamy na dwadzieścia metrów i dostrzegamy fantastyczne koralowe ogrody. W tym świecie pomysłowość nie zna granic.
fot. J. Gdowski
Różnorodność form i kolorystyka może zadowolić nawet największego mantykę. Płetwami też nie musimy machać albowiem unosi nas silny prąd. Pomykamy tak sobie, a przed oczami, jak w kinie,  zmieniają się obrazy.
fot. J. Gdowski
My natomiast nie siedzimy w dusznej sali tylko jesteśmy w " Morzu Filipińskim". Nagle na tle tego niesamowitego krajobrazu pojawia się ogromna, czarna manta, która jak królowa nocy leniwie nas mija i znika w oddali.
fot. J. Gdowski
Wszystko jest nierzeczywiste. Niestety nasze manometry zaczynają nas upominać i musimy zacząć się wynurzać. Na powierzchni okazuje się, że tym cudownym miejscem było wejście do German Channel przekopane przez Niemców na potrzeby bazy wojskowej.
Nie przeżyliśmy tym razem 30-minutowego tańca z mantami, ale nurek był niesamowity.
W nurkowaniu, jak w życiu, nie należy oczekiwać ciągłych powtórek wybranych zdarzeń.
Nie należy się zamykać na to co dokonane. Przecież "nowe" może przynieść też wiele wzruszeń...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz