Część grupy miała wyruszyć z Dworca Wschodniego w Warszawie. Oczywiście dwójka nie zdążyła na czas i zdecydowała się dogonić pociąg na Dworcu Centralnym. Ostatecznie cała grupa warszawska dotarła pociągiem do Krakowa gdzie dołączyła do nas reszta naszych przyjaciół.
Pierwszą noc spaliśmy w dwóch ośmioosobowych apartamentach. Ranek obudził nas ścianą deszczu. Jechaliśmy do Ojcowa kompletnie załamani. Tam pół godziny staliśmy w przestronnej wiacie i o godzinie 9.20 los zmusił nas aby otworzyć pierwszą orzechówkę. Oczywiście w celu rozgrzania naszych organizmów! Nikt z 17 osób nie stracił dobrego humoru i chyba za to nas los nagrodził. Deszcz przestał padać, zaświeciło słońce i wyruszyliśmy.
Widoki w tym rejonie są fantastyczne. Kapliczka zbudowana na moście czy Zamek w Pieskowej Skale powalają na kolana, a Maczuga Herkulesa zwyczajnie zatyka dech w piersiach.
Pod zamkiem, w małej knajpce, zdecydowaliśmy się zjeść obiadek. Podczas wesołego konsumowania rozszalała się burza. Do restauracji wchodzili kompletnie przemoczeni ludzie, a my szczęśliwi zażeraliśmy się schabowymi i ruskimi pierogami.
Pod wieczór dotarliśmy do naszego miejsca noclegowego. To był wspaniały dzień, a jutro nie będzie gorszy! I o to chodzi!