czwartek, 27 listopada 2014

Los w swoich rękach..


Następny dzień spędziliśmy w podgrupach. Nasza czwórka, nie chcąc zalegać w hotelu, postanowiła wziąć los we własne ręce i wypożyczyła samochód. Pierwszym naszym celem było Cathedral Fig Tree. 
Niezwykła roślina, którą nie do końca jest drzewem. 
Idąc lasem deszczowym zobaczyliśmy prawdziwe monstrum. 
                               
Nie było to typowe drzewo z grubym pniem. Był to bluszcz, który swego czasu "wziął w posiadanie" drzewo, które po pewnym czasie umarło. Bluszcz stale rozrastając się stworzył samoistną konstrukcję. 
                               

Teraz na jego grubych konarach wiją się inne rośliny. 
                               

Jadąc na farmę krokodyli mijaliśmy niezwykłe widoki.
 Drogę niespiesznie przeciął nam kazuar. Kompletny szok odebrał nam możliwość zrobienia zdjęcia. 
Widok zalanych drzew  ( na Jeziorze Tinaroo) po utworzeniu tamy ( Tinaroo Dam) stanowił niecodzienny krajobraz.
Farma Krokodyli ( Hartley's Crocodile Adventures) przywitała nas rejsem pomiędzy pływającymi bestiami.
Kąpiel wśród tych potworów jest możliwa maksymalnie 20 sekund. Po tym czasie każdy wariat staje się obiadem. 
Przygotowany pokaz z wielgachnym krokodylem oglądałam kilka minut i poszłam się przejść. 
Ku mojemu zdziwieniu ujrzałam wśród drzew na polance małego kangura! To była walabia! 
Po kilku minutach przybiegła Monika z informacją, że niedaleko jest szkółka gdzie można karmić te cuda! 
Kiedy przekroczyłyśmy furtkę nogi się pode mną ugięły. Zewsząd patrzyły na nas oczy uroczych torbaczy.
Trafiłyśmy na porę karmienia. 

W tej części ogrodu mieszkały również misie koala. 
Urocze zwierzęta, które nie były zainteresowane jedzeniem. Czepiały się nóg i domagały pieszczot. 
Uspokoiły się kiedy znalazły się na rękach opiekunki. 
Mogłabym siedzieć tu wieki. Niestety czas naglił, albowiem wieczorem wchodziliśmy na  statek aby rozpocząć safari nurkowe. Marta ostatni odcinek trasy przejechała w brawurowym tempie ( robiąc jednocześnie zdjęcia za kierownicą). Rafał siedzący obok niej był bliski zawału. 
Z małymi problemami odnaleźliśmy wypożyczalnię samochodów, a następnie dotarliśmy na statek.
Żegnaj lądzie na cały tydzień!

2 komentarze: