sobota, 11 kwietnia 2015

Małe, czarne, kudłate


To był już najwyższy czas. Od kilku lat nie mieszka z nami pies. Brakowało mi tego bardzo.... Wiele obowiązków i wyjazdów utrudniało podjęcie decyzji. Wreszcie się ogarnęłam i.... Na wieść o dwunastygodniowej suczce czarnego owczarka niemieckiego wsiadłyśmy z córką do samochodu i przejechałyśmy 70 km aby zobaczyć maleństwo. Nie nastawiałyśmy się wyjątkowo, ale kiedy zobaczyłyśmy czarne cudo oszalałyśmy absolutnie! 
Trochę obawiałam się powrotu do domu, bo nie uprzedziłam szanownego małżonka! Kiedy wróciłyśmy do Warszawy córka pojechała po niezbędne rzeczy dla szczeniaka, a ja pojechałam zderzyć się z rzeczywistością....
Czarną kulę zostawiłam w sieni i poszłam pogadać z mężem. Widząc moją minę stwierdził, że chyba coś narozrabiałam. Podejrzenie padło na rozwalenie samochodu. Odpowiedziałam, że narozrabiałam znacznie gorzej i w tym momencie sunia zaczęła piszczeć. Kiedy uchylił drzwi ukazała się czarna mordka z błyszczącymi oczami. 
Zawojowała serca domowników w kilka sekund.
Niestety kotka nie była zachwycona z pojawienia się nowego domownika...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz