piątek, 1 kwietnia 2016

Auroville-niezwykły świat


Jadąc do Auroville wiedzieliśmy tylko, że jest to miejsce medytacji. Zbliżając się do naszego celu podróży często napotykaliśmy Europejczyków jadących na skuterach lub motorach. Na miejscu początkowo zobaczyliśmy sklep, informację turystyczną, kawiarnię i instalację z butelek na drzewie.
Nic nie zwiastowało czegoś niezwykłego. Spacerując natknęliśmy się na wspaniałe drzewo jakim był fikus bengalski. Jedno drzewo utworzyło mini las wokół siebie. 
Po kilku minutach niespodziewanie otworzyła się przed nami perspektywa i ujrzeliśmy niezwykłą złotą kulę ( Matrimandir) wysoką na dziesięć pięter.
 W środku Matrimandiru umieszczono kryształową kulę, która jest  oświetlana przez strumień światła wpadający przez otwór znajdujący się w górnej części budowli. Niestety nie wolno nam było tam wejść. Przybywają, tu każdego dnia, rzesze ludzi aby zobaczyć to cudo. 
Złota budowla jest sercem powstałego tu miasteczka dzięki przybyłej, do Indii, Francuzce na początku XX w.
Mirra Alfassa była zafascynowana okultyzmem. Jej mistrzem stał się Sri Aurobindo. 
W 1954 roku napisała "Sen". Opisywał on powstanie utopijnego miejsca, gdzie ludzie żyliby w harmonii i braterstwie. Głoszone idee padły na niezwykle podatny grunt. Mirra Alfassa została nazwana Matką. 
W Auroville miało powstać miasto liczące 50 tyś mieszkańców w/g założeń Matki. 
Prace rozpoczęto w 1971 roku. Priorytetem był Matrimandir, gdzie można było odnaleźć spokój, koncentrację i sens życia. Równolegle powstawało miasto, a w nim szkoły i domy. Obecnie mieszka w nim ok. 2160 osób z 45 krajów (nie ma Polaków). Jedną trzecią stanowią Hindusi. 
 Auroville przyciąga oferowaną wolnością i miłością. Rdzenni "Aurovillczycy" są Europejczykami, ale nie nazywają już Europy domem. 
Mimo pozornej harmonii młodzi ludzie, urodzeni w Mieście Wschodzącego Słońca, wyrywają się, w bezwzględny świat, na studia do Europy, Australii i USA.
Na razie Auroville daleko do pełnej utopii. Nie osiągnięto całkowitej zgody, harmonii i niezależności. Mimo specjalnych praw nadanych miastu nie jest ono w stanie funkcjonować bez pomocy z zewnątrz. Często decyzje dotyczące miasta i mieszkańców rodzą się w wielkich bólach i nieporozumieniach. 
Są zastrzeżenia do osób, które wybudowały, tu tańszym kosztem niż w Europie, wille i uciekły od  światowych podatków. 
No cóż, natury ludzkiej nie da się oszukać. 
Problemy dwutysięcznego miasta pokazują, że potrzeba wiele zmian  jeśli ma się dalej rozwijać i rozrastać. 
Opuszczamy to nie bardzo zrozumiałe dla nas miejsce i jedziemy do Pondicherry.
 Niegdyś francuskiego miasta, w którym przez pewien czas mieszkała Matka. 
Włóczymy się trochę po mieście.
Podziwiamy kolory. 
 

Tutaj jest prawdziwe życie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz