wtorek, 8 października 2019

Kawałek Fuerteventury ( Hiszpania )



Dziś wynajęliśmy samochód z zamiarem zwiedzenia wyspy. Skierowaliśmy się na północ. Odwiedziliśmy miasto Gran Tarajal.


 Jest to miejscowość, w której nie ma turystów zagranicznych. Na ulicach słychać tylko język hiszpański. Wypiliśmy kawę w nadbrzeżnej kafejce i udaliśmy się dalej na północ. Początkowo towarzyszył nam wulkaniczny krajobraz, który w kilka chwil przerodził się w złote plaże.


Wydaje się być nieprawdopodobnym, że żółty, drobny piasek przesyła tu wiatr z Afryki.


 Fuerteventura jest mekką surfingu, windsurfingu i kitesurfingu. Każda z tych trzech grup króluje na oceanie w zależności od siły wiatru i wielkości fal. Na drogach co chwilę napotykamy samochody wielbicieli sportów wodnych.


 Z wiatrem i dużymi falami nie ma żartów.

 
Szaleńcy, którzy lekceważą prognozy pogody szybko zostają ukarani przez naturę. Często mają farta, że mimo bezkresnej głupoty wyszli cało z opresji..
Przed Corralejo zatrzymujemy się na wspaniałej plaży gdzie znajduje się Rezerwat Przyrody Corralejo.


Na plaży- jak wszędzie tutaj jest mało ludzi. (Na wyspie pełne ludzi plaże są tylko przy resortach hotelowych, które obejmują niewielką część wybrzeży.) Z wielką radochą wygrzewamy się na piasku i słuchamy szumu fal. Podziwiając wyczyny kitesurferów zaczynamy myśleć czy też nie spróbować.....
 Powoli zaczynamy wracać do Costa Calmy. Tym razem wracamy interiorem. Księżycowy krajobraz tylko przy miejscowościach przybiera zielony charakter. Pniemy się mozolnie pod górę. Wokół roztaczają się wspaniałe widoki. Docieramy, na wysokość 650 metrów, do Mirador Morro Velosa. Podobno stąd rozciąga się jeden z najpiękniejszych widoków na wyspie. Trzeba przyznać, że panorama jest imponująca.


Jest tu znacznie chłodniej i nieźle wieje. Głodni wracamy na zasłużoną kolację.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz