piątek, 22 listopada 2019

Nasze żeglowanie po wodach Madagaskaru





          Przed wieczorem wypływamy z mariny na Nosy Be. Płyniemy w trzy catamarany. Tym razem organizatorem naszej wyprawy jest biuro Itaka.


Dwa katamarany są w znośnym stanie, czego nie można powiedzieć o ponad dwudziestoletnim catamaranie o wdzięcznej nazwie Epice. Zresztą jego kapitan charakterologicznie nie prezentuje się lepiej. Zauważamy dziwny sposób pływania, bo nie można tego nazwać żeglowaniem: cały czas pływamy na silniku bez względu na to czy są postawione żagle czy też nie... Na szczęście miejsca, które odwiedzamy rekompensują wszystkie pokładowe rozczarowania. Poza pierwszym dniem i ostatnim plaże i morze należą tylko do nas. Pierwszego dnia cumujemy przy niezwykłej wyspie Iranja. Składa się z dwóch części, które łączy piaszczysta, dwukilometrowa grobla.


Grobla, w zależności od pływów, jest widoczna lub znika pod turkusową wodą. Mimo sporej obecności przyjezdnych łódkami z Nosy Be (musieli przepłynąć tylko 50 km) Iranja robi na wszystkich niesamowite wrażenie. Jest to rezerwat, w którym żyją kraby palmowe i żółwie morskie.
         Wchodzimy na szczyt. Mijamy stragany z pamiątkami i wszędobylskimi dziećmi.


Kolejny raz okazuje się, że pomysłowość dziecka nie zna granic: można zjeżdżać „z górki na pazurki" nie mając pojęcia co to śnieg!


Z góry podziwiamy wszystkie odcienie turkusu, błękitu i piaszczysty, złoty przesmyk.

Pierwszy dzień powala nas na kolana, a następne są jeszcze lepsze.... Wszystkie odwiedzane wyspy oferują nam przecudnej urody plaże i ciepłą, czystą wodę.


Tubylcy witają nas z otwartymi ramionami. W niektórych wioskach mamy możliwość zakupienia piwa! Nie odczuwamy żadnej wrogości, o której wiele się mówi w internecie. Pierwsze dni pokazują, że niekontrolowane rozdawanie upominków może się różnie skończyć. Na jednej z wysepek czeka na nas duża gromada dzieci.


Kiedy wysiadamy z pontonów dzieciarnia szaleje z radości. Na widok słodyczy, baloników i ubranek radość przeradza się w niekontrolowaną agresję. Starsze wyrywają młodszym co się da, a zdesperowana ośmiolatka wyciąga spory nóż gotowa na wszystko aby zdobyć upominek. Ta lekcja uczy załogi pokory i rozsądku, a darczyńcy są w lekkim szoku do wieczora. Kiedy emocje opadają możemy spacerować po wiosce.



Jest niezwykle skromnie i nie ma rażącego syfu. W wioskach, na wyspach, są wybudowane, betonowe studnie z kranem, gdzie tubylcy mają swobodny dostęp do pitnej wody. W tej strefie klimatycznej wszędzie rosną drzewa owocowe, które dają pożywienie bez żadnego wysiłku. Mieszkańcy wysp mają drób i różne zwierzęta gospodarskie: głównie kury i kozy. Podobno też jedzą psy.. Nie mogę powiedzieć, że żyjące tu dzieci nie są szczęśliwe. Od najmłodszych lat pomagają w gospodarstwie. Strefa klimatyczna, piękne plaże i ciepły ocean dają im wszystko. Kiedy spacerujemy po plażach wysp lub snurkujemy dzieciaki szaleją z nami w wodzie.

Fot. W. Danysz
 Tańczą na piasku i popisują się figurami akrobatycznymi.


Z pewnością dotyka je wiele chorób, a edukacja nie jest priorytetem ( nieoficjalnie analfabetyzm sięgnął ok. 90%).  Za to nie wiedzą co to wyścig  ludzkich szczurów..




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz